Dla osób, które są ze mną od początku powstania historii
Evelyn&Zayna. Które dzielnie znoszą moje wiekowe przerwy oraz motywują
każdym komentarzem do dalszego pisania. Właśnie dzięki Wam jeszcze nie
zostawiłam tego bloga na pastwę losu.
Dziękuję.
Na
niebie malowała się atramentowa, romantyczna noc. Gwiazdy wyznaczały ludziom
drogę, zapewniając, że znajdą obrany cel i wrócą szczęśliwie do domu. Było
diabelnie zimno i wietrznie. Czarne chmury panoszyły się nad Paryżem. Ciemnowłosy
chłopak stał na hotelowym balkonie przysypanym cienką warstwą mlecznobiałego
puchu, który mienił się w światłach francuskiej stolicy. Mroźne powiewy wiatru
obijały się o jego twarz i bawiły kosmykami ciemnych włosów, a mróz gorzko
szczypał w oczy. Wsunął dłoń do kieszeni jasnych jeansów i wyciągnął z niej
zapalniczkę. Z biało-niebieskiego opakowania wyjął papierosa, po czym odpalił
go. Zaciągnął się porządnie, czując jak dym rozchodzi się przyjemnie po jego
wnętrzu. Dziwne, ale nie mógł powiedzieć, że brakowało mu tego od kilku dni. Już
kilkakrotnie starał rzucić palenia, ale zawsze kończyło się to negatywnym
wynikiem. Natomiast teraz, kiedy pojawiła się ona zapominał o niemalże całym
bożym świecie. Zapominał o nikotynowym głodzie.
Szara
smuga została wypuszczona z pomiędzy miękkich warg. Zaciągnął się po raz
ostatni, po czym zgniótł niedopałek i wyrzucił go. Skrzyżował ręce na torsie,
niewinnie się kuląc. Zimno przejmowało kontrolę nad jego ciałem. Niepewnie
rozejrzał się po skroplonej bielą okolicy, na którą wychodził widok z okna.
- Nie
wyjdzie ci na zdrowie stanie w takim mrozie w samej koszuli. – Rozbawiony
dziewczęcy głos, w którym wyraźnie pobrzmiewała nuta francuskiego akcentu,
doszła do jego uszu. Zwrócił się w stronę szklanych drzwi, w których stała
filigranowa postać brązowowłosego Anioła. Jego Anioła. Uniósł do góry wabiące
kąciki ust i posłał w jej stronę zalotne spojrzenie. Był urzeczony wzrokiem brunetki.
Głupi, bo związany w namiętne sidła Evelyn Williams. Nie był nieśmiały, ale nie
pozwalał wydobyć na wierzch ani szczypty miłości. Hm, ale czy aby na pewno
miłości? Temu wspaniałemu uczuciu, któremu towarzyszą motyle w brzuchu? A może
po prostu było to tylko zauroczenie? W każdym bądź razie wiedział jedno
wiedział na pewno, pragnął jej obecności, seksownego ciała, niesamowitego
ciepła. Słodko marzył o Evelyn, oplątany gorzką rzeczywistością.
Uformował
usta w delikatny dzióbek i wydął je lekko do przodu. Zlustrował ostatni raz
oświetloną panoramę miasta i wszedł do środka zamykając za sobą drzwi
balkonowe. Brunetka zaciągnęła ciemne zasłony.
-
Chcesz coś ciepłego? – spytała, chowając dłonie w rękawach kaszmirowego swetra w
odcieniu lazurytu, zwracając na niego swój wzrok.
- Nie.
Ty mi zdecydowanie wystarczysz – mruknął, robiąc kilka niewielkich kroków w jej
stronę. Splótł zmarznięte dłonie na jej
brzuchu, a brodę oparł o jej ramię. Zadrgało mu serce. Delikatnie przechylił
głowę tak by kątem oka móc spojrzeć na profil jej cherubinowej twarzy.
Czekoladowymi oczyma przejechał po małym nosie, który tak uroczo marszczyła
kiedy się złościła. Następne utkwił spojrzenie w soczystych wargach dziewczyny,
na których punkcie oszalał. Teraz wydawały się jeszcze bardziej pełniejsze,
kuszące i omamiające. Zatapiając się w nich zapominał o bolącym świecie.
- Co powiesz
na spacer?
-
Teraz? – zapytała zdziwiona propozycją chłopaka.
- Co w
tym dziwnego? Jest jeszcze wcześnie.
- Jest
grubo po dwudziestej pierwszej. O tej porze porządni ludzie idą spać.
- No
cóż, najwyraźniej nie zaliczam się do porządnych ludzi. – Wyszczerzył swoje
mlecznobiałe zęby w szerokim uśmiechu, po czym oderwał się do pleców
ciemnowłosej. – To jak, idziesz czy nie? – Ponowił pytanie sięgając po swój
płaszcz i zwinnie narzucając go na ramiona.
-
Czekaj przy windzie – oznajmiła, po czym opuściła pomieszczenie pozostawiając
po sobie subtelna mgiełkę słodkich perfum.
Odpowiedział rześkim uśmiechem.
Robiło się coraz mroźniej. Zimowy
wiatr tańczył nad nimi gorące tango, szarpiąc przy tym brązowe, długie włosy
panny Williams. Białą krainę okryła gęsta ciemność, na atramentowym niebie panoszyły
się puszyste obłoki. Niespodziewanie, zaczął padać śnieg. Było jej chłodno,
czuła jak dłonie zaczynają się czerwienić i kostnieć z zimna. Nie pomyślała
nawet o zabraniu rękawiczek. Nagle, przed oczami ukazało jej się wspomnienie
sprzed kilku miesięcy. Ona i on otoczeni
nocą, idący ramię w ramię po niekończącej się ścieżce parku. Nad nimi
wirował ciepły, letni wietrzyk . Bezbożna bajka, w której grali główne role.
Była zupełnie nieświadoma, że parę dni po tym zdarzeniu, złapie ją miłość i już
nigdy nie wypuści ze swoich mocnych, ciernistych ramion.
Szli oświetlonymi uliczkami,
wyłożonymi szarą kostką, którą okrywał śnieg. Kierując się w stronę Pola
Marsowego, mijali pizzerie, wykwintne restauracje, drogie sklepy, kwiaciarnie.
Świecące szyldy, cieszyły oko turysty i mieszkańców. Wystarczyło tylko parę
miesięcy, by dziewczyna była tym wszystkim oczarowana. Tą bajkową aurą, która
się wokół niej rozciągała. Wszędzie wszystko najlepszej jakości. Ludzie ubrani
w stylowe płaszcze i modne kapelusze. Uliczkami szwędające się po mieście
zakochane pary. Nawet tutejsze psy miały w sobie pewien urok. Kiedyś, gdy miała
około dziesięciu lat, razem z Antoinette planowały swoją przyszłość. Opowiadały
sobie co będą robić, opisywały swoje rodziny, miejsca zamieszkania. Obie jednak
uznały, że chciałby zostać tutaj właśnie w Paryżu. Mieście elegancji i miłości.
Stolicy mody, szyku i drogich sklepów. Po wyjeździe ze stolicy Francji jej
marznie się powoli oddalało. Nie było do końca tak, jak sobie wyobrażała. Westchnęła
cicho pod nosem, uważnie oglądając wszystko wokół.
Mimo już późnej pory plac, na którym
znajdowała się Wieża Eiffla, wciąż tętnił życiem. Masa turystów uwieczniała
oświetloną konstrukcję na zdjęciach, inni siedzieli w niewielkich lokalach po
drugiej stronie Pont d'Iéna
pijąc ciepłe napoje i pochłaniając się w rozmowie.
- Zayn, możemy już wracać? – spytała
cicho, chowając czubek nosa w czarnym szalu.
- Jeszcze chwila – powiedział jak
zahipnotyzowany, wspinając się spojrzeniem po Żelaznej Damie. – Jeszcze dziesięć minut i wracamy. Obiecuję. –
dodał, widząc nietęgą minę dziewczyny. Otulił ja ramieniem, po czym przeszli na
drugą stronę Sekwany, która urzekała przechodniów cichą melodią.
Nagle usłyszała przyjemny, chłopięcy
głos, który koił jej uszy francuskim akcentem.
- Une rose pour ta copine.
Spojrzała przez ramię Malika na młodego Francuza, który wręczał mu czerwoną różyczkę, po czym odszedł dalej, do następnej pary, robiąc to samo. Mulat odwrócił się do Evelyn, przyglądając się jej błyszczącym w świetle neonów oczom. Nie wiedział czy było to możliwe, ale wydawała mu się piękniejsza niż zwykle. Nie wiedział dlaczego, tak po prostu. W dodatku byli w Paryżu, mieście miłości. Tylko oni. Ona i on. Evelyn i Zayn. Jak to przyjemnie, a zarazem dziwnie brzmi.
- Une rose pour ta copine.
Spojrzała przez ramię Malika na młodego Francuza, który wręczał mu czerwoną różyczkę, po czym odszedł dalej, do następnej pary, robiąc to samo. Mulat odwrócił się do Evelyn, przyglądając się jej błyszczącym w świetle neonów oczom. Nie wiedział czy było to możliwe, ale wydawała mu się piękniejsza niż zwykle. Nie wiedział dlaczego, tak po prostu. W dodatku byli w Paryżu, mieście miłości. Tylko oni. Ona i on. Evelyn i Zayn. Jak to przyjemnie, a zarazem dziwnie brzmi.
- Co on powiedział? – spytał zaskoczony,
przyglądając się trzymanej różyczce.
- Róża dla twojej dziewczyny – odrzekła cicho, zerkając ukradkiem na chłopaka.
- Róża dla twojej dziewczyny – odrzekła cicho, zerkając ukradkiem na chłopaka.
Zayn
uśmiechnął się nadobnie i podał jej kwiat, spoglądając głęboko w oczy
ciemnowłosej. Ujęła róże w swą dłoń, niechcący natrafiając na jego długie
palce. Przez chwilę trwali w takiej pozycji, pogrążeni w swych błyszczących
spojrzeniach, lecz chwilę rodem z jakiegoś romansu, przerwały krzyki dochodzące
z drugiej strony ulicy. Gnuśny policjant gonił tego samego chłopca, który dał
im różę. Mulat uśmiechnął się pod nosem, puszczając jako pierwszy łodyżkę
kwiatu.
- Chyba jakiś złodziej, więc lepiej chowaj ten kwiatek i chodźmy już - oznajmił, ponownie otulając ją ramieniem i ruszając w dalszą drogę. Delikatnie przystawiła różę do nosa, by upajać się niebiańskim zapachem.
- Chyba jakiś złodziej, więc lepiej chowaj ten kwiatek i chodźmy już - oznajmił, ponownie otulając ją ramieniem i ruszając w dalszą drogę. Delikatnie przystawiła różę do nosa, by upajać się niebiańskim zapachem.
Sylwester
miał okazać się cudownym podsumowaniem minionego tygodnia oraz chwilami, w
ciągu których Evy i Zayn mogliby pobyć sami ze sobą. Wszystko ku temu
zmierzało. Dlatego też, zadowoleni, że jak do tej pory nie wydarzyło się nic,
co mogłoby pokrzyżować ich plany, wspólnie uznali, że nowy rok przywitają z innymi
Paryżanami na placu pod Wieżą Eiffla. Ciężki śnieg skrzypiał pod wpływem ich
mozolnych kroków. Wokół słychać było śpiewy pijanych już ludzi, choć dopiero
wybiła dwudziesta druga. Ozdoby na miejskich lampach przypominały o mijającym
okresie świątecznym. Pojedyncze fajerwerki zapalane przez małolatów świstały
ponad ich głowami. Nic, co mogłoby zepsuć sylwestrową noc.
- Mam ochotę wejść na najwyższy balkon tej wieży. - Rozmarzyła się, kiwając głową w stronę najsłynniejszej francuskiej konstrukcji, która widniała ponad zabudowaniami miasta.
- I uwierz, że wejdziesz. – Zapewnił ją Malik, zerkając na nią ukradkiem i mocniej przytulając do swojego boku.
Westchnęła radośnie. Głębiej zanurzyła dłonie w kieszeniach płaszcza. Mróz pieścił jej policzki, nadając im czerwono-różowego zabarwienia. Mimo to, czuła się naprawdę szczęśliwa. Ostatnich parę dni okazało się być spełnieniem jej marzeń.
- Mam ochotę wejść na najwyższy balkon tej wieży. - Rozmarzyła się, kiwając głową w stronę najsłynniejszej francuskiej konstrukcji, która widniała ponad zabudowaniami miasta.
- I uwierz, że wejdziesz. – Zapewnił ją Malik, zerkając na nią ukradkiem i mocniej przytulając do swojego boku.
Westchnęła radośnie. Głębiej zanurzyła dłonie w kieszeniach płaszcza. Mróz pieścił jej policzki, nadając im czerwono-różowego zabarwienia. Mimo to, czuła się naprawdę szczęśliwa. Ostatnich parę dni okazało się być spełnieniem jej marzeń.
Przed
nimi kłębiło się coraz więcej ludzi. Znak, że są już blisko obiektu. Mulat
obiecał, że wejdą na trzeci poziom konstrukcji miał zamiar tej obietnicy dotrzymać.
Złapał dziewczynę za rękę dla ostrożności, aby przypadkiem nie przyszło jej do
głowy się zgubić i poprowadził przed siebie. Co chwilę zerkał w stronę
oświetlonej kolorowymi reflektorami sceny, na której odbywały się koncerty
noworoczne. Podszedł do kasy, po czym z pomocą Evy, która odgrywała pomoc
tłumacza, wykupił dwa bilety umożliwiające wjazd na balkon widokowy.
Z
niemalże najwyższego punktu wieży rozciągał się cudowny widok na szykujący się
do powitania nowego roku Paryż. Oczarowana tym brunetka oparła się o
balustradę. Mieszkała tu od urodzenia, ale jeszcze nigdy nie przyszło jej na
myśl by spędzić Sylwestra na żelaznej konstrukcji. Głęboko westchnęła. Piękny
sen, byleby się nie kończył.
Północ
zbliżała się z każdą sekundą. Podekscytowani Francuzi oraz turyści, znajdujący
się w pobliżu nich, zawzięcie ze sobą dyskutowali. Znienacka na balkonie
pojawił się kelner. Na wyciągniętej prawej dłoni trzymał metalową tacę, gdzie w
dość fikuśny sposób poustawiane były wysokie kieliszki wypełnione szampanem, które
rozdawał gościom.
- Jeszcze minuta - szepnął jej do ucha Zayn, przy okazji podając dziewczynie kieliszek.
Spojrzała na duży, cyfrowy zegar przy scenie.
- Wiesz, to był chyba najpiękniejszy rok. Pomijając parę niemiłych doznań - przyznała szeptem.
Objął ją ramieniem, cichutko się śmiejąc. Podbródek oparł na jej obojczyku, przez co pachnące owocami włosy, które rozwiewał wiatr, muskały jego twarz.
- Zapewne dlatego, że się spotkaliśmy. - Podsunął. - Ale przyznam szczerze, że mi też się ten rok podobał. Właśnie dzięki tobie. Może na początku nie byłem zbyt miły, przepraszam, lecz pomijając ten fakt jesteś dla mnie bardzo ważna.
Dziesięć, dziewięć...
- Ty też jesteś dla mnie ważny.
Osiem, siedem...
- Jak bardzo?
Sześć, pięć...
- Uwierz, że bardzo.
Cztery, trzy...
Zagryzł wargę, obracając ciemnowłosą twarzą w swoją stronę. Uparcie wpatrywał się w jej rozbiegane oczy, a na policzku czuł ciepły i przyjemnie łaskoczący oddech.
- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak się cieszę. - wyszeptał.
Dwa, jeden...
Wiwaty. Okrzyki radości. Huk petard. Głośna muzyka. Mróz szczypiący policzki. I oni. Nawet nie spostrzegli, kiedy ich usta złączyły się ze sobą, a języki zaczęły wirować we wspólnym, gorącym tańcu. Ale to akurat można nazwać udanym wejściem w nowy rok, prawda? Zayn mocniej przycisnął ją do siebie. Chciał dać jej w ten sposób jak najwięcej czułości i ciepła. A ona? Ona pragnęła, żeby nie zwalniał uścisku.
- Wszystkiego dobrego, kochanie - wymruczał, opierając głowę o jej czoło.
- Tobie również. – szepnęła, ani na moment nie spuszczając wzroku z jego czekoladowych oczu.
- Chcę, abyś wiedziała… żebyś wiedziała…
- Tak, Zayn? – odpowiedziała, drżąc i emanując miłością.
- Jeszcze minuta - szepnął jej do ucha Zayn, przy okazji podając dziewczynie kieliszek.
Spojrzała na duży, cyfrowy zegar przy scenie.
- Wiesz, to był chyba najpiękniejszy rok. Pomijając parę niemiłych doznań - przyznała szeptem.
Objął ją ramieniem, cichutko się śmiejąc. Podbródek oparł na jej obojczyku, przez co pachnące owocami włosy, które rozwiewał wiatr, muskały jego twarz.
- Zapewne dlatego, że się spotkaliśmy. - Podsunął. - Ale przyznam szczerze, że mi też się ten rok podobał. Właśnie dzięki tobie. Może na początku nie byłem zbyt miły, przepraszam, lecz pomijając ten fakt jesteś dla mnie bardzo ważna.
Dziesięć, dziewięć...
- Ty też jesteś dla mnie ważny.
Osiem, siedem...
- Jak bardzo?
Sześć, pięć...
- Uwierz, że bardzo.
Cztery, trzy...
Zagryzł wargę, obracając ciemnowłosą twarzą w swoją stronę. Uparcie wpatrywał się w jej rozbiegane oczy, a na policzku czuł ciepły i przyjemnie łaskoczący oddech.
- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak się cieszę. - wyszeptał.
Dwa, jeden...
Wiwaty. Okrzyki radości. Huk petard. Głośna muzyka. Mróz szczypiący policzki. I oni. Nawet nie spostrzegli, kiedy ich usta złączyły się ze sobą, a języki zaczęły wirować we wspólnym, gorącym tańcu. Ale to akurat można nazwać udanym wejściem w nowy rok, prawda? Zayn mocniej przycisnął ją do siebie. Chciał dać jej w ten sposób jak najwięcej czułości i ciepła. A ona? Ona pragnęła, żeby nie zwalniał uścisku.
- Wszystkiego dobrego, kochanie - wymruczał, opierając głowę o jej czoło.
- Tobie również. – szepnęła, ani na moment nie spuszczając wzroku z jego czekoladowych oczu.
- Chcę, abyś wiedziała… żebyś wiedziała…
- Tak, Zayn? – odpowiedziała, drżąc i emanując miłością.
Spojrzała
ponownie w stronę wokalisty, który delikatnie pochylał się nad dziewczyną i
delikatnie muskał palcami jej policzek. Miał onieśmielone oczy, w ich otchłani
po raz pierwszy od początku jej historii ujrzała prawdziwego Zayna, pełnego
uczuć i namiętności. Wzięła głęboki oddech, powoli kierując swoją dłoń w kierunku
Boga Seksu. Złączyli się końcówkami palców, leciutko pieszcząc kłębiące się wokół
nich oddechy. Powoli się uśmiechnęła, a następnie powiedziała:
- Kontynuuj, inaczej umrę.
- Evelyn. Evelyn, chcę, żebyś wiedziała, że nigdy nie byłaś i nie będziesz mi obojętna. Jesteś najbardziej fantastyczną kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Imponujesz mi wszystkim, nieważne czy to co robisz jest dobre czy złe. Straciłem głowę dla ciebie, chociaż wiem, że nigdy na ciebie nie zasługiwałem. Jesteś piękna. Proszę, zaprowadź mnie do swojej krainy, naucz mnie kochać. Jeżeli oczywiście takiego dupka jak ja można nauczyć kochać.
Chłopak wtulił się w ciało brązowowłosej, mocno przywierając głową do piersi. On także się trząsł, promieniując na wszystkie strony radością.
- Zayn, obiecuję, że zrobię wszystko, abyś był szczęśliwy.
- A więc teraz możemy już przejść do tej przyjemniejszej części? – Wyszczerzył się. Delikatnie odgarnął jej włosy, muskając opuszkami palców rumiany policzek dziewczyny. W końcu musnął jej wargi, zaczynając pocałunek, których z każdą chwilą było coraz więcej.
- Kontynuuj, inaczej umrę.
- Evelyn. Evelyn, chcę, żebyś wiedziała, że nigdy nie byłaś i nie będziesz mi obojętna. Jesteś najbardziej fantastyczną kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Imponujesz mi wszystkim, nieważne czy to co robisz jest dobre czy złe. Straciłem głowę dla ciebie, chociaż wiem, że nigdy na ciebie nie zasługiwałem. Jesteś piękna. Proszę, zaprowadź mnie do swojej krainy, naucz mnie kochać. Jeżeli oczywiście takiego dupka jak ja można nauczyć kochać.
Chłopak wtulił się w ciało brązowowłosej, mocno przywierając głową do piersi. On także się trząsł, promieniując na wszystkie strony radością.
- Zayn, obiecuję, że zrobię wszystko, abyś był szczęśliwy.
- A więc teraz możemy już przejść do tej przyjemniejszej części? – Wyszczerzył się. Delikatnie odgarnął jej włosy, muskając opuszkami palców rumiany policzek dziewczyny. W końcu musnął jej wargi, zaczynając pocałunek, których z każdą chwilą było coraz więcej.
Prawie
jak w bajce, gdzie on gra rolę księcia, a ona księżniczki. Ogólne podsumowanie
mijającego roku było pełne nowych doznań. Przez zaledwie pięć miesięcy zmieniło
się całe jego życie. Tyle niespodzianek, chwil radości i zadumy, kłótni,
wyzwisk, aż w końcu pocałunków i czułych gestów. Nigdy nie przeżywał czegoś
podobnego. Zawsze uparcie powtarzał, że nie pozwoli żadnej dziewczynie omotać
się wokół palca. Trzeba przyznać, że przez pewien czas mu to wychodziło.
Jednakże przyjazd Evelyn okazał się bombą, która wybuchła z lekkim opóźnieniem,
przez co wszystkie jego postanowienia szlag trafił. Doskonale pamiętał, jak
bronił się przez samym sobą i dogryzał dziewczynie na wszelkie możliwe sposoby.
Momentami wstydził się swych pomysłów i dziękował Bogu, że ich nie
urzeczywistnił. Stopniowo, dzień po dniu, przekonywał się do swego wroga, dopuszczając
się przy okazji gestów, które tak naprawdę były sprzeczne ze „stanem” w jakim
trwali - teoretycznej nienawiści. Pamiętał, jak cichy, nieznajomy głos w jego
głowie, każdego ranka uświadamiała mu, że Evelyn to osoba dla niego zakazana. I
faktycznie tak myślał. Dopóki nie miał możliwości by z nią pobyć dłużej i
bliżej, święcie chwalił swoje nastawienie do panny Williams.
Tutaj w
Paryżu nastąpił przełom. Zaczęły się przemyślenia, dziwne wnioski i
nieokiełznane popędy oraz pragnienia. A wszystko za sprawą Evelyn Williams, tej
diablicy, która wbrew pozorom okazała się Aniołem, a nie zwykłą dziewczyną.
Była dla niego idealna, co uparcie powtarzał od dłuższego czasu. Pociągająca,
uwodzicielska, pyskata, z charakterkiem, a zarazem wrażliwa i delikatna. Powoli
opanował sztukę panowania nad jej emocjami i doskonale dobierał zagrania do
sytuacji. Wiedział co robić, gdy jest zła. Wiedział, co wtedy powiedzieć, żeby
ją ujarzmić. Powoli wypędzał z niej niesamowitą pewność siebie, pozostawiając
tylko subtelność i zawstydzenia kiedy byli sami ze sobą. Tak bardzo lubił, gdy
wtedy spuszczała wzrok i się rumieniła. Wielbił jej uśmiech - delikatny,
promienny. Uwielbiał jej oczy – duże, zielone, które na zmianę były słodkie i
drapieżne. Kochał jej usta - pełne, wiecznie ciepłe, o malinowym kolorze; usta
dające mu ogromną przyjemność podczas pocałunków. Ubóstwiał jej dłonie, którymi
nie raz doprowadzała go do obłędu. Lubił jej włosy opadające na smukłą, rumianą
twarz. Jej głos był dla niego jak kołysanka - przyjemny i dziewczęcy. Nawet gdy
krzyczała, miał wrażenie, że słucha pozytywki.
Po prostu się zakochał.
Po prostu się zakochał.
* * *
Witajcie! <3
Od razu przejdę do rzeczy; i jak? Podobało się? Bo mi bardzo. Jeszcze chyba nigdy nie była tak zadowolona z napisanego rozdziału na tego bloga. Choć przyznam szczerze, że niechętnie podeszłam do jego skończenia i naniesienia lekkich poprawek. :) Ale myślę, że opłacało się prześlęczeć nad 21 rozdziałem ponad cztery godziny.
Niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejna część, gdyż znowu wena ze mnie wyparowała. No cóż, liczę, że zobaczymy się za tydzień.
Ah, i jeśli zdanie w języku francuskim jest błędne lub coś w nim nie gra, to przepraszam za to z góry. Tłumaczyła mi je kuzynka, która uczy się owego języka od niecałego roku. Ja niestety jestem poddana germanizacji.
Ah, i jeśli zdanie w języku francuskim jest błędne lub coś w nim nie gra, to przepraszam za to z góry. Tłumaczyła mi je kuzynka, która uczy się owego języka od niecałego roku. Ja niestety jestem poddana germanizacji.
Do zobaczenia. :*
świetny *.* wreszcie Evelyn Zayn są razem ♥ reszta chłopaków z 1D będzie szczęśliwa, że wreszcie wyszło na jaw, co do siebie czują ;D
ReplyDeletejuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)
K.
Ach! Co za niespodzianka! Tak sobie pomyślałam "A może coś będzie?", weszłam, patrze... I jest! I to jaki piękny! Choć... Według mnie chłopiec powinien powiedzieć "ta fille"... Byłoby bardziej romantycznie ;) weny, kochana, życzę Ci teraz mnóstwo weny!!
ReplyDeleteWiesz co? Ja się prawie wzruszyłam przy tym rozdziale... Chyba jestem za bardzo wrażliwa i.. romantyczna [?]. No tak, kto by po mnie pomyślał... CUDOWNY ROZDZIAŁ! Mogę Ci to powtarzać cały czas i nigdy nie przestanę.. Rozpłynęłam się po raz kolejny. Kurcze, nawet nie jestem w stanie napisać jakiegoś normalnego, składnego komentarza.. Mówiłam już, że kocham ich razem? Tworzą tak wspaniałą jedność i cudownie dopełniają się.. Cudowne miejsce, cudowna pora, cudowny moment, cudowne wyznanie... Genialnie... :) Ja już nawet nie wiem, co ci pisać, aby się nie powtarzać :) Po prostu jesteś cudowna :)
ReplyDeleteŻyczę dużo, dużo weny! Do następnego! X
http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/
super super super ... najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam , czekam na nastepny rozdział, mam nadzieje że szybko dodasz . ;)
ReplyDeletecoś pięknego :')
ReplyDeleteKurde! Jestem po prostu zszokowana, tym, jak można napisać tak doskonały rozdział no ja się pytam!? I jak może istnieć tak wielka miłość? No popłaczę się chyba zaraz,tak bardzo im zazdroszczę. Kocham dobór słów, lekkość z jaką piszesz i pomysły, które wdrażasz do tej świetnej historii. Zayn jest tu najcudowniejszym chłopakiem, jakiego można mieć, dlatego tak bardzo cieszę się, że zakochał się w Evelyn. Czekam jedynie na moment przełomowy (if you know what I mean), który na pewno nadejdzie niebawem :D oczywiście czekam na kolejny, buziaki! :*
ReplyDeletewishmeyourself.blogspot.com
Boże, jak ty cudownie piszesz... Naprawdę, wielki szacunek! Nie czytałam piękniejszego opowiadania. ♥
ReplyDeletePS Jak osiągnęłaś efekt... 'rozjeżdżania się' linków, kiedy sie na nie najedzie? :)
Wystarczą te dwa gotowe kody: a:hover { letter-spacing: 3px; } oraz a:hover { word-spacing: 5px; }. :>
Deletemiłość doskonała .
ReplyDeletewielbię Twoje opowiadanie i rozpływam się za każdym razem, gdy czytam nowy rozdział C;
też chcę takiego Sylwestra! ;)
a Twoja wena na pewno Cię nie opuściła :D i tak wiem, że za tydzień znów nas zaskoczysz :*
Pierwszy raz nie wiem jak skomentować twój rozdział! Zawsze miałam tyle rzeczy do powiedzenia, a teraz wystarczy jedno słowo, a do niego można dopisywać tylko kolejne synonimy. Rozdział jest bardzo słodki, romantyczny, pełen ciepła i miłości. Masz rację, jest to jeden z najlepszych twoich rozdziałów. Jest rewelacyjny!
ReplyDeleteMam nadzieję, że wena bardzooo szybko powróci:) i szybko dodasz nowy rozdział!;)
Matko uwielbiam <3 przeuroczy ten rozdział i taki romantyczny ! Czekam na kolejny
ReplyDeleteO kurczę, usunął mi się komentarz! o: Ech, będę się streszczać. Chciałam tylko powiedzieć, że ten rozdział jest niesamowity, magiczny, romantyczny, fantastyczny, bogaty w słowa i mogłabym tak wymieniać bez końca. Będę ci wciąż powtarzać, że jesteś stworzona do pisania! Uwielbiam twój styl pisma, to, jak wszystko ubierasz w słowa. I ten pocałunek o północy, aww.. *.* Wszystko jest megamega, nieziemskie! :)
ReplyDeleteMasz rację, że ci się podoba ten rozdział. Jest niesamowity! :) xx
now-leave-me-alone.blogspot.com
Ten rozdział jest nieziemski! Jak zwykle fantastycznie opisałaś ich uczucia, zobrazowałaś to, co do siebie czują. Jesteś fenomenalna! Nie zapominaj o tym :)
ReplyDeleteNiesamowite... nie potrafię dobrać słów, żeby opisać twoje dzieło. Czytając zapominam o wszystkim. Nie słyszę nic co dochodzi z zewnątrz. To jest...jak bajka. Cudowna bajka, którą nigdy nie chcesz skończyć. Będę czekać na kolejny rozdział, pozdrawiam. :)
ReplyDeleteJejku. Jak ja to uwielbiam ♥
ReplyDeleteWspaniale jak zawsze :')
www.directionersimaginy69.blogspot.com
To jest naprawdę niesamowite! Jak zwykle doskonale opisałaś ich emocje. Chciałam napisać długi komentarz, jednak nie mam na niego żadnego pomysłu ;x
ReplyDeleteOby nic nie zniszczyło ich szczęścia.
Pozdrawiam i życzę weny. xx
[ http://slowa-nic-nie-znacza.blogspot.com/ ]
Jak ja uwielbiam to opowiadanie. Wpadłam na nie niedawno i na pewno będę odwiedzać je częściej. Doskonale opisujesz wszystkie emocje, sytuacje... Pozazdrościć talentu!
ReplyDeletePozdrawiam i życzę weny. x
http://memorabili-momento.blogspot.com/
opowiadanie naprawde dobre i oryginalne, wiec nie przestawaj pisac, prosze. :) czekam niecierpliwie na nastepny rozdzial. :)
ReplyDeleteŚwietne :3
ReplyDeleteZrób jakąś gorącą scenę między nimi <33
historia ciekawa i wciągajaca <3
ReplyDeletehttp://szmaragdowytalizman.blogspot.com/ <------------------ ZAGLĄDAJCIE, KOMENTUJCIE
Cześć! Zastałaś nominowana do Liebster Award! Więcej u mnie! to-co-na-sercu.blog.pl Zapraszam!
ReplyDeleteNominuje cię do Versatile Blogger Award więcej informacji na moim blogu:**
ReplyDeleteCześć :) Zostałaś nominowana do Liebster Awards :D
ReplyDeleteWięcej informacji zajdziesz na blogu: http://sweetheartforget.blogspot.com/2013/03/liebster-awards-2_6.html
Chciałam ogłosić, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Informację znajdziesz na moim blogu: http://meet-love-halfway.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html
ReplyDeletePozdrawiam!
nominowałam cię do The Veratile Blogger Award :D
ReplyDeleteszczegóły u mnie na blogu: http://sweetheartforget.blogspot.com/2013/03/the-veratile-blogger-award-1.html
http://opowiadam.blog.onet.pl/
ReplyDelete