Gustowny
salon utrzymany w jasnej tonacji wypełniony był wyśmienitymi zapachami
wigilijnych potraw, które zaszczycały swoją obecnością masywny, dębowy stół,
przy którym siedzieli goście i rozkoszowali się wytrawnym winem. Viviene
zajmowała jasną sofę oglądając z uwagą najmniejszy detal swojej nowej deski
snowboardowej, a Harry’ego jak zwykle gdzieś wywiało. Evelyn siedziała w
wykwintnym kremowym fotelu stojącym tuż obok choinki, napajając się cudownym
zapachem drzewka. Na podkulonych nogach trzymała książkę swojej ulubionej
pisarki, Jane Austen. Co jakiś czas przerywała czytanie i spoglądała na młodsze
kuzynostwo, które pochłonięte były bawieniem się nowymi zabawkami. Mała Anastacia
razem z Hope, po raz kolejny wyciągały małe meble z domku dla lalek, by zaraz
potem ponownie je poukładać. Natomiast bliźniaki Daniel i Justin poświęcali
uwagę zdalnie sterowanymi samochodami terenowymi. Wydawali z siebie okrzyki
pełne radości gdy tylko udało się obu autom zderzyć ze sobą. Evy uśmiechała się
pod nosem na widok bawiących się pociech. Nagle jej uwagę odwrócił talerzyk z
czekoladowym ciastem, które ktoś podsunął jej wprost pod sam nos.
- Ponoć to twoje ulubione ciasto. – Blondwłosa
kobieta uśmiechnęła się perliście w kierunku wnuczki. Odstawiła biały talerzyk
na stolik, po czym zajęła miejsce w fotelu obok. – Mam nadzieję, że nie
przeszkodziłam.
- Nie skądże.
Przez urwisy i tak nie mogę skupić się na książce. – Kiwnęła w kierunku dzieci,
po czym odłożyła Rozważną i romantyczną.
W zamian za to sięgnęła po talerzyk z domowym wypiekiem. Deserowym widelczykiem
odkroiła kawałek ciasta i skosztowała go.
- Nie
wydajesz się być specjalnie szczęśliwa – stwierdziła Gertrude, poprawiając zakładki
swojej bordowej sukienki sięgającej jej do połowy łydek. Spojrzałam bacznie na
Evy, która dłubała srebrnym sztućcem w czekoladowym biszkopcie. Westchnęła
cicho, łapiąc za dłoń brunetki, a następnie uścisnęła ją lekko. – Zdaje sobie
sprawę z tego jak bardzo brakuje ci mamy, ale najwidoczniej tak musiało być. Każdego
z nas to czeka, prędzej czy później. I nie zmienisz tego, choć nie wiem jak
bardzo byś tego pragnęła. I jestem przekonana, że Léonie nie chciałaby abyś smuciła się przez całe święta.
Na słowa
babci mimowolny, subtelny uśmiech rozświetlił rumianą twarz brunetki.
-
Znacznie lepiej. No a teraz mówi mi jak z chłopakami. Jest ktoś na horyzoncie?
-
Babciu – powiedziała nieco głośniej. Czuła jak policzki zaczynają ją delikatnie
piec, a wargi formują się w promiennym uśmiechu.
- Co babciu?
Już niedługo skończysz dwadzieścia lat i chyba pora najwyższa sobie kogoś
znaleźć. Co? A poza tym po tym uśmiechu widzę, że chyba ktoś jest. – Kobieta szturchnęła
łokciem w rękę dziewczyny, na co ta zaśmiała się krótko.
-
Evelyn, zagrasz nam coś? – Z drugiej strony salonu dobiegł ją głos jej ojca,
który w tym momencie okazał się błogosławieństwem dla niej.
- Oczywiście,
już idę. – Odłożyła talerzyk na stolik i już miała wstawać z miejsca, kiedy
została jeszcze zatrzymana przez babcię.
- Nie
zmarnuj uczucia. Walcz o miłość, nawet gdyby to była ostatnia rzecz w twoim życiu.
Nie marnuj żadnej chwili. Kochaj, kochaj do szaleństwa. Nie pozwól, abyś
straciła tyle rozkoszy – powiedziała ściszonym tonem, posyłając wnuczce uśmiech
pełen ciepła, po czym puściła jej przedramię.
Brązowowłosa zasiadła w rogu pokoju przy białym, błyszczącym
fortepianie. Przesunęła opuszkami palców po czarno-białych klawiszach
wybierając w głowie kolędę. Już po chwili popłynęły pierwsze nuty Przybieżeli do Betlejem, starając się,
aby atmosfera ożyła szczęściem i miłością. Evelyn, sunąc palcami po klawiszach,
próbowała zauroczyć rodzinę swoją grą.
Wesoła kolęda buszowała po całym pomieszczeniu. Za oknem spokojnie padał
puszysty śnieg, nieśmiało zahaczając o parapet rezydencji rodziny Williamsów.
Słowa
Gertrude panoszyły się w głowie zielonookiej od co najmniej dwóch godzin.
Beznamiętnie siedziała przy stole pośród rozgadanych gości i ważyła w głowie
ich wartość. Niesamowicie smętnie dłubała widelcem w zielonym groszku, który
tkwił na porcelanowym talerzyku. Dookoła niej przebywała jej rodzina. Nawet w
tak ogromnym tłumie czuła się samotna. Zagubionym wzrokiem lustrowała twarze
towarzyszy, jednakże nigdzie nie mogłam dopatrzeć tak pięknych czekoladowych
oczu jak te, które nosiła w sercu. Brakowało jej jego zapachu, który podsycałby zmysły i rozpalał umysł. Pragnęła,
aby zgrabne palce Zayna niespokojnie błądziły po jej ciele i obdarowały
miłością.
Nadal
obserwując gości, natrafiła na spojrzenie babci, z którą niedawno rozmawiała. Miała
wrażenie, że kobieta wie o czym myśli, że tajemniczym sposobem rozszyfrowuje
wszelkie refleksje panoszące się w jej głowie. Zwinnie odłożyła widelec i lekko
zacisnęłam wargi.
Zrozumiała, że nie może zmarnować tego uczucia. Będzie o nie walczyć, przedzierając się przez smugi własnej nieśmiałości. Będzie kochać do ostatniego oddechu i zakrztuszać się każdym westchnieniem. Będzie szczęśliwa w ich własnym raju, usłanym pachnącymi płatkami róż.
Delikatnie podniosła się z krzesła i odeszła od wykwintnego stołu. Słysząc jak obcasy jej eleganckich butów subtelnie uderzają o śliską posadzkę, przeszła do kuchni. Pomieszczenie było leciutko przyćmione, jedynie przez wielkie, białe okno wdzierały się promienie zimowego księżyca. Podeszła do parapetu i oparła się o niego zmęczonymi rękami.
W oddali widziała siebie i chłopaka. Ona, zawieszona na ramieniu chłopaka, z rozczochranymi włosami i szalonym spojrzeniem. On, w białej koszulce i koszuli w kratkę spod której wydobywał się kuszący zapach jego ponętnego torsu. Obejmował ją wokół tali, słodko pieszcząc materiał właśnie tej, czarnej, kusej sukienki. W drugiej ręce trzymał butelkę kosztownego, francuskiego wina, co chwilę dolewając do kieliszków. Upijali się błogim napojem i miłością. Byli jedynie dla siebie, pod niebem grzechu i rozkoszy. Nie straszna im była panująca dookoła zima, ponieważ w umysłach królowała wiosna namiętności. To było jak z gorącego romansidła, z kolorowej książki. Leciutko ocierała się o piękną szyję Malika, nasycając się zapachem. On coraz mocniej przyciskał ją do siebie, zadziornie unosząc kąciki ust. Policzki Zayna świeciły się z dumy, jakby chciał pochwalić się całemu światu, że sprytnie zabrał jej serce. Niemalże widziała, jak rzucają na oślep kieliszki do tyłu, zupełnie o nic się nie martwiąc. Znalazła się w ramionach Mulata, trzymając ręce na idealnie wyrzeźbionych barkach, błagając spojrzeniem o uroczy taniec. Prawie słyszała, jak cicho odpowiada, że nie umie tańczyć, jednakże dla niej zrobi wszystko. Obserwowała, jak nieśmiało się kołyszą. Delikatnie śmiała się z kolorowych rumieńców chłopaka, które pojawiły się na jego twarzy, kiedy nadepnął jej na stopę. Nieśmiało obracał nią w tańcu, mocno przytrzymując, bojąc, że się przewróci.
-Gdzie się podział ten odważny Zayn Malik? – mruknęła, dotykając pieszczotliwie torsu wokalisty. Zawstydzony, leciutko uniósł wzrok i jeszcze mocniej przyciągnął ją do siebie. Słyszała głośne łomotanie serca Boga Seksu, wiedząc, że tak naprawdę w środku jest niebiańsko wrażliwy, jak podmuch letniego wiatru.
Zrozumiała, że nie może zmarnować tego uczucia. Będzie o nie walczyć, przedzierając się przez smugi własnej nieśmiałości. Będzie kochać do ostatniego oddechu i zakrztuszać się każdym westchnieniem. Będzie szczęśliwa w ich własnym raju, usłanym pachnącymi płatkami róż.
Delikatnie podniosła się z krzesła i odeszła od wykwintnego stołu. Słysząc jak obcasy jej eleganckich butów subtelnie uderzają o śliską posadzkę, przeszła do kuchni. Pomieszczenie było leciutko przyćmione, jedynie przez wielkie, białe okno wdzierały się promienie zimowego księżyca. Podeszła do parapetu i oparła się o niego zmęczonymi rękami.
W oddali widziała siebie i chłopaka. Ona, zawieszona na ramieniu chłopaka, z rozczochranymi włosami i szalonym spojrzeniem. On, w białej koszulce i koszuli w kratkę spod której wydobywał się kuszący zapach jego ponętnego torsu. Obejmował ją wokół tali, słodko pieszcząc materiał właśnie tej, czarnej, kusej sukienki. W drugiej ręce trzymał butelkę kosztownego, francuskiego wina, co chwilę dolewając do kieliszków. Upijali się błogim napojem i miłością. Byli jedynie dla siebie, pod niebem grzechu i rozkoszy. Nie straszna im była panująca dookoła zima, ponieważ w umysłach królowała wiosna namiętności. To było jak z gorącego romansidła, z kolorowej książki. Leciutko ocierała się o piękną szyję Malika, nasycając się zapachem. On coraz mocniej przyciskał ją do siebie, zadziornie unosząc kąciki ust. Policzki Zayna świeciły się z dumy, jakby chciał pochwalić się całemu światu, że sprytnie zabrał jej serce. Niemalże widziała, jak rzucają na oślep kieliszki do tyłu, zupełnie o nic się nie martwiąc. Znalazła się w ramionach Mulata, trzymając ręce na idealnie wyrzeźbionych barkach, błagając spojrzeniem o uroczy taniec. Prawie słyszała, jak cicho odpowiada, że nie umie tańczyć, jednakże dla niej zrobi wszystko. Obserwowała, jak nieśmiało się kołyszą. Delikatnie śmiała się z kolorowych rumieńców chłopaka, które pojawiły się na jego twarzy, kiedy nadepnął jej na stopę. Nieśmiało obracał nią w tańcu, mocno przytrzymując, bojąc, że się przewróci.
-Gdzie się podział ten odważny Zayn Malik? – mruknęła, dotykając pieszczotliwie torsu wokalisty. Zawstydzony, leciutko uniósł wzrok i jeszcze mocniej przyciągnął ją do siebie. Słyszała głośne łomotanie serca Boga Seksu, wiedząc, że tak naprawdę w środku jest niebiańsko wrażliwy, jak podmuch letniego wiatru.
Z uśmiechem na twarzy zamknęła oczy,
zahipnotyzowana bujnymi marzeniami. W tamtej krainie było jej dobrze. Kochała
odrywać się od ziemi i wzlatywać ponad chmury, niczym zakochany Anioł.
Niespodziewanie z tyłu rozległ się odgłos głośnych kroków, kierujących się w jej
stronę. Uchyliła powieki i otrzepując się z barwnego pyłu pragnień, odwróciła
się na pięcie. Tuż przed nią stała Gertrude. Uśmiechała się pewnie, zerkając na
wnuczkę swoimi dużymi szarymi oczyma. W ręce przyozdobionej srebrnym zegarkiem,
trzymała kryształową szklankę i co chwilę upijała z niej wodę. Bił od niej
zapach rozkosznych perfum połączony z londyńską radością i nutką śmiałości.
- Ktoś do ciebie – oznajmiła, po czym wyszła z kuchni. Dziewczyna
niewiele myśląc skierowała się do holu, który oświetlony był jedynie wysoka
lampą stojącą nieopodal potężnych drzwi.
- Zayn? – szepnęła, spoglądając na przybysza niepewnie. Widząc, że przybyłą
osobą faktycznie okazał się Mulat, rozpromieniła się.
- Tak, Zayn, Zayn. – Odezwał się, czarując ją swoją łobuzerską chrypką. Zsunął
kurtkę, po czym odwiesił na wieszak i rozłożył ręce.
Evy spojrzała na chłopaka spod wachlarza
gęstych, czarnych rzęs, a następnie przytuliła
się do niego tak mocno, jak tylko potrafiła. Chłopak oparł głowę na jej ramieniu,
całując delikatnie w szyję i napawając się wonią paryskich perfum.
- Co tutaj robisz? Nie powinieneś być
teraz w Bradford z mamą i siostrami? – spytała, kiedy weszli do pokoju. Odłożyła
porcelanowy talerzyk na szklany stolik. Usiadła na skraju fotela w dłonie
obejmując ciepła filiżankę pełną puszystego cappuccino. Upiła niewielki łyk, oblizując smaczny, ciepły napój ze
spragnionych warg.
- Na
dobrą sprawę, faktycznie tak powinno być. Ale wolałem spotkać się z tobą –
odrzekł spokojnym tonem, opierając się o parapet i zanurzając wargi w gorącej
kawie. – Ale jeśli nie odpowiada ci moja obecność tutaj, zawsze mogę wrócić do
domu. – Chłopak całkowicie spoważniał, odwracając się przodem do okna.
- Nie. Cieszę
się, że jesteś – odparła cicho. Odstawiła filiżankę i podeszła do Mulata.
- Mam
coś dla ciebie. Ale odwróć się – zakomenderował pospiesznie, obdarowując ją
nadobnym uśmiechem.
Evelyn
wzruszyła flegmatycznie ramionami, po czym wykonała polecenia chłopaka i
odwróciła się do niego plecami. Odgarnął brązowe pukle włosów na bok i poczuła
jak jego zimne dłonie muskają jej kark i jednocześnie majstrują przy zapięciu
od srebrnego łańcuszka zawieszonego na jej szyi. Zmarszczyła brwi, gdy tylko
została pozbawiona ozdoby, ale nic nie powiedziała. Czekała z zaciekawieniem na
dalsze ruchy chłopaka. Czekała na prezent, który miał jej podarować.
-
Gotowe – szepnął tuż nad jej uchem, kiedy zimny przedmiot zawisł na miejscu
łańcuszka ze srebrzystą łezką.
Ciemnowłosa
opuszkami palców przesunęła po delikatnym łańcuszku i zawieszce. Odwróciła się przodem
do okna, w którym widniało odbicie jej i Boga Seksu. Ponownie musnęła srebrną
biżuterię zahaczając o czarną perłę w zawieszce.
-
Dziękuję – szepnęła, a on uśmiechnął się od ucha do ucha, ale nie odpowiedział.
- Hm, pomyślałem,
że może zgodziłabyś się pojechać ze mną dokądś teraz, kiedy mam wolne od
koncertów, wywiadów i tych innych rzeczy.
- Zayn,
nie obraź się, ale mam już plany. Dwudziestego siódmego wyjeżdżam do Paryża.
- Do
Paryża? Po co? – Powtórzył nieco zdziwiony, lustrując bacznie Evelyn.
- Chce
odwiedzić mamę – mruknęła cicho pod nosem, ponownie zajmując miejsce na fotelu.
Wygładziła materiał swojej czarnej sukienki, która sięgała jej przed kolana, a
następnie skosztowała kolejny kawałek ciasta.
- Mogę
jechać z tobą? – spytał, podchodząc do dziewczyny. Złapał za jej dłonie i
pociągną do siebie tak by wstała. Następnie wyminął ją i sam rozsiadł się
wygodnie na miękkim meblu. Widząc niezadowoloną minę zielonookiej, wyszczerzył
swoje mlecznobiałe zęby w łobuzerskim uśmiechu. Złapał za jej talię i
przyciągnął do siebie, a Evy wylądowała wprost na jego kolanach.
- Po co
chcesz ze mną jechać? – Popatrzyła na bruneta zaskoczona. Wpatrywała się w niego przez dobrą minutę, za
nic w świecie nie mogąc sobie przypomnieć, co należy zrobić, by wydobyć z
siebie jakikolwiek dźwięk. Zamrugała kilka razy oczyma, zawieszając spojrzenie
na drewnianej sztaludze.
- Chciałbym spędzić z tobą więcej
czasu. Sam na sam.
Tylko ona i on.
„Śmierć jest minimum. Minimum
wszystkiego. Podczas tych godzin, gdy jesteś tak blisko drugiej osoby, z dwojga
niemal stajecie się jednym… Minimum… Miłość
jest śmiercią: śmiercią odrębności, śmiercią dystansu, śmiercią czasu.
Wtrzymaniu się z dziewczyną za ręce najpiękniejsze jest to, że po chwili zapominasz,
która ręka jest Twoja. Zapominasz, że są dwie, nie jedna.”
— Jonathan Carroll
W parę dni później oboje znaleźli się
w stolicy Francji. Pogoda była mroczna i ponura. Grudzień zasłonił niebo
ciemnymi chmurzyskami, obsypując Paryż jasnym puchem i targając jego oblicze
silnym wietrzyskiem. Stolica mody chrypiała i kasłała. Było przeraźliwie zimno.
Evelyn szła samotnie z tyłu, chowając zmarznięte dłonie w kieszeniach czarnego
płaszcza. Nie czuła się na siłach gdy przestąpić bramę paryskiego cmentarza, na
którym to w maju rodzina i znajomi przyszli złożyć jej ostatni hołd.
-
Poczekam tutaj – oznajmił stanowczo, wsuwając dłonie do kieszeni
ciemnozielonego płaszcza.
Przytaknęła
głową, po czym ruszyła cmentarną, główną
aleją. Mijała marmurowe nagrobki, poboczne alejki oraz paru ludzi, którzy
przyszli tu by zapalić znicz na grobie. W tym samym celu przyjechała tu też
ona. Zatrzymała się, a przezroczysta nić bólu ścisnęła jej serce. Utkwiła wzrok w czarno-białym zdjęciu widniejącym na
marmurowej płycie nagrobka.
- Cześć mamo – rzekła cicho, ściskając
w dłoniach szklany znicz, który zapaliła. – W ostatni dzień obiecałaś mi, że
będziesz się mną opiekować. Będziesz nade mną czuwać dniem i nocą, więc czy ma
sens opowiadania ci tego, co wydarzyło się przez te kilka miesięcy? Jeśli jest
tak jak przysięgałaś to wiesz, co się działo. Nie jestem w stanie wyznać tego, co przeżywam, nie mogę
podzielić się z moimi traumatycznymi myślami, które ranią moją osobowość i
serce. Wiesz co czułam i czuję w chwili obecnej. Wiesz jak bardzo za tobą tęsknię i jak bardzo
brakuje mi czasu spędzanego razem. Dziwne, ale jednak wciąż łudzę się
niepotrzebnie, że to tylko zły sen.
Po jej zimnym policzku spłynęła
diamentowa kropla, a następnie roztrysnęła się na nogawce atramentowych
jeansów, pozostawiając po sobie mokry ślad. Nagle poczuła jak czyjeś ramiona zamykają się
wokół jej osoby dając jej poczucie ciepła i bezpieczeństwa. Nie czyjeś, a
Zayna. Jednak zdecydował się przyjść. Tuląc ją do siebie, gładził dłonią jej
brązowe włosy i kołysał delikatnie na boki ich zmarzniętymi ciałami. Nabrała w
płuca mroźnego powietrza i odsunęła się od Mulata, wpatrując się w profil jego
twarzy. Dopiero teraz stwierdziła, że nie żałuje, że zgodziła się, aby jechał z
nią. Podciągnęła nosem, a chłopak jak na zawołanie oderwał spojrzenie od
złotych liter i zdjęcia kobiety i spojrzał na pannę Williams. Wierzchem dłoni
otarł jej mokry od łez policzek i ponownie przytulił ją do swojego torsu.
- Jesteś do niej bardzo podoba –
szepnął, po czym przywarł ustami do jej skroni.
Cieszyła się, że teraz miała go tylko
dla siebie.
* * *
Witajcie Skarby! <3
Tym razem nie mogę powiedzieć jak bardzo Was przepraszam za moją długą nieobecność, gdyż nie było mnie tu zaledwie cztery dni. Zastanawiacie się teraz pewnie co mi strzeliło do głowy, że dodaję rozdział tak szybko? Otóż powód jest prosty, bynajmniej dla mnie. Moje ferie zimowe właśnie dobiegły końca i na nowo zacznie się szkoła i znowu nauka, nauka i nauka. A to oznacza, że może być trochę kiepsko ze znalezieniem czasu na napisanie czegokolwiek (ale będę się starała z całych sił; obiecuję Wam to!).
No dobrze, ale co sądzicie o nowym rozdziale? Bo osobiście jestem z niego bardzo zadowolona, po mimo, iż napisanie go zajęło mi niecałe trzy godziny. I powiem Wam w sekrecie, że połowę kolejnego też już mam, haha. Także części dwudziestej pierwszej, w której to pojawi się długo przez Was wyczekiwany moment Evelyn-Zayn, wyczekujcie już niebawem.
P.S. za jakiekolwiek błędy przepraszam.
P.S.2 powstała także strona poświęcona fikcyjnym historiom o 1D. Jeśli ktoś jest ciekaw zaczerpnięciem większej ilości informacji zapraszam na Piszę o 1D. :)
P.S.2 powstała także strona poświęcona fikcyjnym historiom o 1D. Jeśli ktoś jest ciekaw zaczerpnięciem większej ilości informacji zapraszam na Piszę o 1D. :)
Do zobaczenia. :*
Przeswietny !!!! Moje ferie tez dobiegaja konca ;c czekam na nn
ReplyDeleteja mam ferie dopiero 11 -_-
ReplyDeleterozdział boki ja chcę już kolejny! :D :* ~Anita
To co piszesz jest Wspaniałe :)
ReplyDeleteCzekam na kolejny :)
Omomom ja aż nie wiem co mam napisać. Twoje opowiadanie jest takie dogłębnie wspaniałe, że odbiera mi mowę. Wspaniałe, idealne i wgl. :D
ReplyDeleteCzekam na kolejny rozdział =)
przeczytałam wszystko w ciągu jednego dnia! tak bardzo zazdroszczę Ci talentu! piszesz tak niesamowicie fantastycznie, że nie mam pojęcia jak skomentować ten rozdział. doskonale opisujesz uczucia, sytuacje, dzięki czemu czuję się jak Evy. masz baaardzo bogaty zasób słów, którymi zaskakujesz. nie sądziłam, że Zayn zechce polecieć do Francji. już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
ReplyDeletepozdrawiam i życzę weny ;)
[http://slowa-nic-nie-znacza.blogspot.com/]
Jak się cieszę, że dodałaś tak szybciutko! Uwielbiam to na prawdę i oczywiście po raz kolejny jestem pod wrażeniem! Babcia zna się na rzeczy oj znaa :D wyczuła od razu co czuję Evelyn i dała jej niesamowicie ważną radę, aby walczyła o miłość. I tak właśnie powinna zrobić. Cieszę się, że Zayn również się zaangażował i zaproponował, że pojedzie wraz z nią odwiedzić matkę brunetki. Może coś się będzie działo ahh. I oczywiście maksymalnie czekam na moment EVELYN-ZAYN UWIERZ :D od samego początku na to czekam haha więc może w końcu moja prośba się spełni <3 Współczuje Ci powrotu do szkoły, mnie zaczynają się ferie dopiero 8 lutego więc sobie poczekam, ale przynajmniewj mam jeszcze to wolne przed sobą :o czekam oczywiście na kolejny tak wspaniały rozdział! buziaki :*
ReplyDeletewishmeyourself
Padłam *.* kocham, kocham!!! Jest boski! Oni są taką piękną parą... Współczuje końca ferii i mam nadzieje na szybki CD! ;) <3
ReplyDeleteTen rozdział był taki.. ciepły, pełen niesamowitych uczuć. Czytałam go wczoraj do poduszki, nie mogłam usnąć, więc sobie tu weszłam.
ReplyDeleteAż cieplej na sercu mi się zrobiło, gdy czytałam moment, w którym Zayn tłumaczy Evelyn, dlaczego jest z nią, a nie z rodziną.
Dodatkowo chwila na cmentarzu. Jednak do niej przyszedł i przytulił. Niewiarygodne, tyle wsparcia od jednej osoby, która też go potrzebuje. Chyba najpiękniejsza rzecz jaka może być, taka bezinteresowna miłość, która zdążyła już dojrzeć i wiele przejść.
I następna rzecz, że potrafiłaś to tak dobrze opisać, zupełnie jakby to działo się naprawdę. Żadne typowe love story, coś, co równie dobrze mogłoby przytrafić się każdemu, mnie, Tobie, czy komuś innemu. Uwielbiam takie historie z życia wzięte.
Uwielbiam Ciebie c:
Czekam na kolejny!
P.S : Mogłabyś informować mnie na gg (28983763) ? Byłabym niezmiernie wdzięczna, bo lepiej jest mi to wszystko wtedy ogarnąć : )
kurde :) jestes GENIALNA, CUDOWNA, ŚWIETNA :) piszesz niesamowicie, masz przeogromny talent, po prostu brakuje mi słów, nooo@@@@@@@@@@@@@ genialna jestes, jejuuuu *.* czekam na kolejny rozdzial (: i zapraszam http://ifindyourlips.blogspot.com/
ReplyDeleteEch, cudo. Chyba nigdy ci nie dorównam w pisaniu o:
ReplyDeleteDopiero dzisiaj ogarnęłam, że nie przeczytałam 19 rozdziału. Jejku, jak ja mogłam?! Przepraszam. :)
Jakaś taka zalatana jestem :D:D
Rozdział cudowny, perfekcyjny w każdym calu. No i najważniejsze, że Zayn pozbierał się po śmierci ojca. Cudowne było to jak zaoferował się, że z nią pojedzie *-*
Myślę, że w Paryżu wydarzy się parę ciekawych rzeczy. Mylę się? :3
A na następny rozdział czekam z niecierpliwością! Będę cię poganiać, nie bój się! :D
+ u mnie nowy rozdział c:
Bardzo, baaardzo przepraszam, że nie przeczytałam i nie skomentowałam poprzedniego rozdziału;< ale nie spodziewałam się, że do weekendu dodasz już 20;o
ReplyDeleteZacznijmy od początku. Babcia. Kocham swoją babcię, ale ta w opowiadaniu jest rewelacyjna! Ona zawsze potrafi powiedzieć, coś co zmusi do myślenia, do działania. Zwłaszcza jeśli chodzi o chłopaków. Ale słowa Gertrude utknęły i mi w głowie:)
I pojawił się Zayn!!! Umarłam, ale zmartwychwstałam, bo musiałam czytać dalej! Bardzo mnie cieszy, że chłopak przyjechał na święta do dziewczyny, a nie został z rodziną. I jeszcze pojechał z nią do Paryża! No po prostu coś pięknego. A ta scena na cmentarzu mnie cholernie wzruszyła! Normalnie prawie płakałam! Mam nadzieję, że następny rozdział-który dokończysz jutro, albo najpóźniej pojutrze xd-będzie równie wzruszający, jak ten. BTW jest to jedyny rozdział, jedyna historia, którą czytałam na blogu, która mnie tak wzruszyła. Bo nie wliczam w to książek, ale to jest inna historia już;p
Tak więc nie wiem czy zrozumiałaś końcówke mojej wypowiedzi czy nie, BARDZO MI SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ!:)
Dziękuję za uwagę;)
Cześć :) Mam pytanie - jak uzyskałaś efekt 'rozmycia' , 'wycieniowania' czcionki? :) W menu i w komentarzach. x
ReplyDeleteByłabym wdzięczna za odpowiedź.
Przeprasza, przepraszam... Mam kolejne zaległości w czytaniu i komentowaniu, ale staram się to jakoś nadrabiać...
ReplyDeleteGdy wiedziałam, że mam dwa zaległe rozdziały do przeczytania u Ciebie, to cieszyłam się bardzo, gdyż wiedziałam, że będzie to tylko przyjemność i rozkosz dla mnie :D
Evelyn i Zayn... Ja nawet nie wiem jak mam powiedzieć, jak bardzo uwielbiam tą dwójkę razem... Są przedstawieni przez Ciebie w tak cudowny sposób, że ja się rozpływam... A gdy czytam o Zaynie i wyobrażam sobie na przykład jego figlarny uśmiech, czy to jak oblizuje wargę... O jezu... Znowu dekoncentracja taka, że marzę o różnych rzeczach i odbiegam myślami gdzieś daleeeeeeko... Dobra, wracam do rozdziału, bo znowu za bardzo się rozmarzyłam :) Cudownie czyta się to, jak widać jakim uczuciem darzą siebie wzajemnie. Kocham czytać takie fragmenty. A jak dodałaś, że będzie wyczekiwany moment Evelyn-Zayn... To prawie rzuciłam telefonem o ścianę, bo chciałam więcej :D Ech, ciekawe co sobie teraz o mnie pomyślisz... "Pewnie jakaś idiotka"... Ale ja już tak mam, jak czytam, to bardzo się wczuwam..,
Zapewne mówiłam ci to już nie jeden raz, ale to w jaki sposób ty piszesz... Mi zapiera dech w piersiach i naprawdę Ci zazdroszczę. Jesteś cudowna i jestem pewna, że mogłabyś wydać książkę, a ja byłabym chyba pierwszą, która by ją kupiła :) (Mam nadzieję, że jak się już tak stanie, to będę mogła liczyć na jakiś autograf z dedykacją? :))
Dobrze, koniec już tego mojego gadania. Przepraszam, za chaotyczny komentarz, ale mimo tego mam nadzieję, że się w nim jakoś połapiesz.
Życzę jeszcze więcej weny i przesyłam moc buziaków :)
A i jeszcze jedno pytanie mam do Ciebie:
Kiedy możemy spodziewać się kolejnego rozdziału? :)
I przy okazji zapraszam także na kolejny, nowy rozdział u mnie: http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/ :) xx
Jest idealnie! <3
ReplyDeleteKocham to opowiadanie i za każdym razem jak czytam kolejny rozdział wcielam się w rolę głównej bohaterki :)