15/09/2012

Rozdział ósmy.



      Ramię w ramię weszli do przestronnego i przytulnego pomieszczenia, gdzie czekali już pozostali. Nikt też nie zwrócił na nich większej uwagi, gdyż zapalanie świeczek pochłonęło ich doszczętnie. Do licha, skąd oni biorą te wszystkie świeczki?, pomyślała.  
Evelyn zauważyła, że nie jest to zwyczajny pokój. Na środku rozlegał się wielki basen z głęboką, lazurową wodą, zachęcającą, aby choć na chwile zanurzyć się w niebieściutkiej toni. Całą komnatę oświetlały tuziny małych, zapachowych świeczek, stojących dookoła akwenu. Panował nieziemski klimat. Zetknęła się z niesamowitą i lekko słodkawą wonią uwodzących kwiatów, mącących i doprowadzających do czerwoności wszelkie zmysły. Objęła spojrzeniem salę. Od razu urzekła swoim pięknem, malując na jej twarzy pełny uśmiech. Był to fragment wyrwany z nieskończonej bajki. Z opowieści, w której wszystko było do spełnienia, gdzie możliwe było dotknięcie błękitnego nieba i tarzanie się pomiędzy puszystymi chmurami. Wiedziała, że zaczyna upijać się wszystkimi skrawkami tego pomieszczenia. Chciała, żeby jej dolano i sprawiono, że zatoną wszelkie rozterki i smutki. Pragnęła zakosztować szczęścia, delektując się jego każdym kęsem. Marzeniem brunetki w tej chwili było zapomnieć o złych rzeczach i bawić się chwilą.
Mimo ogromnego i soczystego wrażenia, jakie zrobił na niej ten pokój z ogromnym basenem, mruknęła w kierunku towarzysza:
- Basen? Po co tu przyszliśmy?
Nie odpowiedział, ale była to rzecz oczywista dla niej.
- A może ty się dowiedziałaś, po co tu przyszliśmy? – spytała, gdy znalazła się obok blondwłosej. Chwyciła za paczuszkę zapałek, wyciągnęła jedną i odpaliła, by zapalić knot jednej ze świeczek.
- Niestety nie – westchnęła. – Ale coś mi mówi, żebyśmy trzymały się z dala od wody i chłopaków. – Uniosła brwi do góry, a na jej rumianej buźce, na której pojawiały się i znikały dziwne cienie, pojawił się subtelny uśmiech.
Evy westchnęła ciężko, odkładając zapalną świeczkę na podłodze wyłożonej płytkami.
Głośny plus rozszedł się echem po całym pomieszczeniu, a zaraz po nim gromkie śmiechy. Obie raptownie zwróciły się przodem do wzburzonej tafli wody, pod którą dostrzec można było czyjąś sylwetkę. Brunetka przeniosła wzrok na grupkę chłopaków, którzy wciąż śmieli się w najlepsze. Tuż obok Liama dostrzegła rozrzucone ubrania.
Louis, Niall, Zayn, Liam, Har… Harry? Uh…
Wsunęła dłonie do kieszeni ponownie spoglądając na basen. Harry wynurzył się, po czym gwałtownie potrząsnął głową na boki, a malutkie kropelki wody rozproszyły się na jasnych kafelkach. Podpłynął do brzegu, gdzie już pozostali szykowali się do skoku. No cóż, prawie wszyscy. Jedynie Mulat stał bardziej z tyłu i obserwował poczynania przyjaciół. Harry rękoma oparł się o śliską nawierzchnię, po czym zwinnym ruchem wydostał się z wody. Brązowowłosa błądziła wzrokiem po jego nagim ciele. Przez krótki moment zatrzymała się na torsie.
Fiu, fiu…   
Wywróciła oczyma, gdy cichy, irytujący gość w jej głowie, przypomniał o swoim istnieniu.
- Odsuńmy się się trochę – szepnęła Viv, ciągnąć lekko Evy na drugi koniec basenu.
- Ale po…
Nie dokończyła, gdy zimna woda obiła się o jej drobne ciało. Wzdrygnęła się, nabierając w płuca masę powietrza. W przeciwieństwie do Viviene, próbowała opanować napad gniewu, który wezbrał jej drobną osóbką. Udało się jej. Nie krzyczała na chłopaków. Ale słysząc i widząc zdenerwowaną i żwawo gestykulującą dziewczynę na skraju basenu, uśmiechnęła się pod nosem. Ściągnęła przemoczoną bluzę i położyła ją na podłogę, po czym sama usiadła ze skrzyżowanymi nogami.
Nagle kolejny krzyk wypełnił pomieszczenie. Spojrzenie Evelyn machinalnie powędrowało w kierunku basenu. Wśród czterech chłopaków dostrzegła… Viviene. Na widok doszczętnie przemoczonej dziewczyny, parsknęła śmiechem.
- Ciebie też to spotka. – Usłyszała rozbawiony, męski głos tuż nad sobą, który onieśmielał całe wnętrze.
- Słucham?
- No tak – odparł lakonicznie, lekko wzruszając ramionami.
- A dlaczego ty do nich nie dołączysz? – spytała, spoglądając na chłopaka z przymrużonymi oczyma. Otulała spojrzeniem profil jego twarzy, tak jakby chciała zapamiętać każdy, nawet najmniejszy, milimetr.     
- Ne mam ochoty – powiedział beznamiętnie, przenosząc swoje kakaowe tęczówki na brunetkę. Skierowała gwałtownie spojrzenie na przyjaciółkę, która wciąż przebywała w lazurowej cieczy. Próbowała uciec od brązowej otchłani, w której sidła jeszcze niedawno wpadła.
Pokręciła głową.
- Nie umiem pływać. To dla zaspokojenia twojej ciekawości. – Dodał chwilę później, nieco przyciszonym tonem głosu.
Brązowowłosa spojrzała na chłopaka, jak na niezidentyfikowany obiekt latający. A już chwilę później tłamsiła w sobie napad śmiechu. Nie chciała go urazić w żaden sposób, ale po tym co przed chwilą obwieścił, śmiech przychodził do niej bez najmniejszego problemu.
- Masz basen i… nie umiesz… pływać? – spytała rozbawiona, przykładając dłoń do ust i spuszczając głowę w dół.
Tym razem to Zayn popatrzył na dziewczynę jak na UFO. Na widok jej drobnej drżącej osoby, uśmiechnął się nieznacznie.
- Evelyn! – Dźwięczny głosik blondynki mieszał się z chichotem ciemnowłosej dziewczyny, która wciąż nie mogła opanować napadu śmiechu. Nie pamiętała kiedy ostatnio miała taki ubaw. – Pomóż!
- Idę, idę – zakomunikowała, po czym poderwała się na równe nogi. Obrzuciła Mulata ostatnim, pełnym rozbawienia i łez spojrzeniem, po czym ruszyła w kierunku akwenu. Pochyliła się delikatnie, wyciągając rękę w stronę Viviene. Ujęła jej mokrą, drobną dłoń w  mocnym uścisku. Przymierzając się do wyciągnięcia dziewczyny z wody, ta pociągnęła ją niespodziewanie i w ubraniu wleciała do chłodnej wody.    
-Nienawidzę cię! – wrzasnęła tak donośnie, że echo jej mocnego głosu rozniosło się po całym pomieszczeniu. Znajdowała w lazurowym basenie, przemoczona do ostatniej suchej nitki, czując jak gęsia skórka owłada jej skórę. Złapała się jedną dłonią za brzeg, a drugą oplotła swoją klatkę piersiową, odwracając zrażony wzrok od przyjaciół.
-I tak wcześniej czy później byś tu wskoczyła – oznajmił wesoło Louis, podpływając nieco bliżej.
Woda na tej głębokości sięgała jej do żeber, radośnie i krzepko ochlapując. Mimo tego, że była wściekła, przejrzała się po całym akwenie, cicho pociągając nosem. Wszyscy dookoła wyczuwając gorzką złość, nadal pogodnie przewracali się pomiędzy niebieściutką tonią, trzepiąc rękami wodę i sprawiając, że jej kropelki nadal osiedlały się na jej zmarzniętym ciele.
- Evy, nie bądź zła. Chodź popływać – odezwał się Liam, po czym zagłębił się niebieskiej toni.
- W ubraniu?! W ubraniu?!
- Evy… - Po raz kolejny z rzędu jego głos otulił jej uszy. Uniosła głowę i popatrzyła w jego brązowe, tajemnicze oczy. Omijając wszystko, dostrzegała w nich głębokie, poruszające i niezwykle kuszące piękno. Tęczówki Malika jaśniały chęcią czerpania z życia jak najwięcej i bawienia się chwilą. Zachęcały do zapoznania się z jego światem, a z drugiej strony gorąco irytowały. Jak morze i ziemia, mąciły zmysły i rozpalały ciekawość.
- Wychodzę – mruknęła, odgarniając włosy z ramion.
- idziemy z tobą – oznajmili pozostali, podpływając kolejno do metalowej drabinki, która znajdowała się na drugim końcu basenu.
- Pomóc? -  odezwał się Zayn, przypominając o swojej obecności.
Po krótkiej, ulotnej chwili wszyscy siedzieli na brzegu basenu, opatuleni grubymi, granatowymi ręcznikami. Evelyn zakotwiczyła wzrok w spokojnej, błękitnej toni wody. Pomyślała, że wiele dziewczyn oddałoby wszystko, aby choć na moment zamienić się z nią miejscami i posiedzieć właśnie teraz koło swojego Anioła. Na pewno żadna z nich nie pozwoliłaby sromotnie i bezpowrotnie uciec tej minucie. A ona? Kim właściwie był dla niej Zayn? Zwykłym chłopakiem z boysbandu, spoglądającym optymistycznie z okładki, uwodzącym tysiące nastolatek, mającym za sobą tłumy wielbicielek? Chłopakiem, którego całkiem nieprzypadkowo napotkała, w słoneczny dzień, ale naznaczony dzień? Kimś, z kim powinna była zawiązać węzeł porozumienia?
Niepewnie podniosłam wzrok i utkwiłam go w postaci Malika. On również siedział dziwnie zamyślony, jakby oddalony od całej rzeczywistości. Nie przykładaj najmniejszej uwagi do przyjaciół pochłoniętych rozmową. Jego oczy nie promieniały tak jak przedtem. Wargi chłopaka smutnie świeciły pośród całego pomieszczenia. Był niespotykanie milczący. A może to ona zawiniła? Może nie potrzebnie śmiała się z tego, że nie umie pływać, po mimo, iż w jego monstrualnym domu znajduje się basen? A może chciała tym rozluźnić atmosferę? Poczuła jak przykrość żarzy się w jej wnętrzu. Nawet nie wiedziała kiedy, a naszła ją ochota przytulenia tego chłopaka z mlecznoczekoladowymi oczyma.
Po chwili zetknęła się z jego tajemniczym wzrokiem. Zrozumiała, że te spojrzenie zaczęło na nią działać jak niesamowity balsam. I nie czuła tego po raz pierwszy. Pamiętała dzisiejszą sytuację w łazience, kiedy serce niesamowicie przyśpieszało biegu, rozpalając ją do czerwoności. Jakby zaczynała wędrować po zupełnie innej, odmiennej krainie, w której kiedyś była, ale teraz pragnęła do niej powrócić. Chwila stop, ale to nie była ona. To Nie-Evelyn wyrywała się do Zayna, do jego malinowych, gorących warg.
Chłopak złapał ją leciutko za mokry nadgarstek. Niepewnie pochyliła się w stronę chłopaka. Czuła jego cieplutki oddech, błądzący po rumianym policzku. Świat zaczął wirować, chwila tańczyć, moment uciekać. Rozchyliła leciutko stęsknione wargi. Nie miała pojęcia co się z nią dzieje. Słyszała jedynie głośne bicie serca i wirujące uczucia.
Nagle, w całym pomieszczeniu zapaliły się światła. Sen się skończył. Szybko od siebie odskoczyli. Poczuła, jak zostaje oderwana od magnezu, który przyciągał ją przez cały wieczór.
- No nareszcie – rzucił Liam podnosząc się z podłogi.
- Możemy już wrócić do salonu? Chętnie napiłaby się czegoś ciepłego – powiedziała Viv, otulając się szczelniej swoim ręcznikiem.
- Popieram – dodał Niall, kierując się w stronę drzwi.

      Tej nocy, kiedy leżała na wygodnej kanapie w salonie Zayna. Każdy zakamarek w głowie nawiedzały tysiące myśli. Była zagubiona pośród setek uczuć i przedziwnych rozterek, które jeszcze nigdy tak mocno nie ciążyły na sercu. Końcówkami palców delikatnie dotknęła okrawków warg. Chciała jeszcze raz poczuć zapach, który mącił jej zmysły. Nie wiedziała co się z nią działo. Może aż tak pragnęła miłości, że mogła zagubić się w ramionach zwykłego, pierwszego chłopaka? A jeśli to prawda, to czemu wciąż uciążliwie nawiedzały ją te kuszące dreszcze i garście emocji?
Wstała z sofy i poprawiając nieco za dużą koszulkę chłopaka, którą pożyczył jej na dzisiejszą noc, i którą zamieniła przemoczone ubrania, lekkim krokiem przeszła przez gustowny pokój. Zdziwiło ją, że drzwi od balkonu były uchylone. Niepewnie przestąpiła gołą stopą próg tarasu. Do nozdrzy ciemnowłosej zaczął się dostawać dym papierosów. Odwróciła głowę w lewo i ujrzała chłopaka, który niesamowicie namącił w jej dzisiejszym dniu. Zayn, w samych, ogniście czerwonych bokserkach siedział na zimnej posadzce, trzymając w prawej ręce papierosa, wpatrując się w daleką nieskończoność. Poczuła, jak  serce przyśpiesza biegu.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że ktoś już zajął balkon – cichutko mruknęła.
- Spoko. Mną się nie przejmuj – odpowiedział, spoglądając w stronę brunetki.
Evelyn czuła na sobie jego przeszywający wzrok. Spojrzenie, które towarzyszyło jej przez cały, długi wieczór. Oddech, rozpalający wszelkie zmysły. Soczyste wargi, poruszające serce, zostawiające niewidoczny, choć wieczny ślad. Tak bardzo bała się teraz zmierzyć z tymi czekoladowymi oczami. Nie chciała kolejny raz w nich utonąć, pływając pomiędzy nierozwikłanymi uczuciami. Była bardzo zagubiona. Błądziła wśród stert nierozplątanych emocji. Robiły tak wielki hałas w zatroskanym wnętrzu, że nie była zdolna usłyszeć szeptów własnego serca.
- Jeżeli ci przeszkadza… - zaczął Mulat, patrząc znacząco na papierosa, którego nadal trzymał w ręce.
- Spokojnie – przerwała, leciutko zaciskając dłonie na metalowej barierce. Spojrzała w daleką nieskończoność. Brytyjskie miasto kołysało się w głębokim śnie. Atramentowe niebo, przesłonięte gęstą warstwą mgły, błyszczało tysiącami złocistych gwiazd. Wiedziała, że gdzieś tam, nawet na drugim krańcu przestrzeni jest jej miejsce, w którym odnajdzie swoją bajkę i pokoloruje ją własnymi kredkami.

_
Witajcie. :) I jak tam w szkole po drugim tygodniu nauki? Bo u mnie to istna masakra. Chcę już kwiecień. 
Jednak mimo to, jak widać dobra passa wciąż trwa przy mnie. Teraz  módlcie się by potrwała jeszcze dłużej. W przeciwnym razie nie będę tu zaglądała tu co tydzień, heh. Poza tym, to co sądzicie o tej części? Mam nadzieję, że nie jesteście rozczarowane, że nie doszło do pocałunku z Malikiem, choć trafiły się już dwie okazje, hm? :) 
Do następnego. xx  

8 comments:

  1. Piękny rozdział. Tak idealnie opisany, że nie ma się czego doczepić, wczulam się w uczucia bohaterki, tak genialnie się to czytało. Mam nadzieję, że w końcu między nimi coś będzie.. I niech wena Cię nie opuszcza, bo ja chyba nie wytrzymam c:

    + drugi rozdział na scars-future.blogspot.com , zapraszam :)

    ReplyDelete
  2. Jesteś niesamowita. Czytając tego bloga strasznie się wczuwam, dzięki tobie. Rozdział jak zawsze nieziemski. Masz talent !
    Czekam na następny :*

    ReplyDelete
  3. Ooo... Kiedy CD? I kiedy Evy zrozumie co czuje do Zayna? ;) Błagam - dodaj coś szybko! Serdecznie życzę weny!

    A co do pytania o szkołę... Jeden sprawdzian za sobą - 2 przed sobą + już mieliśmy kilka kartkówek i odpytywań... A podobno wrzesień jest miesiącem ochronnym!

    ReplyDelete
  4. Amen,w końcu dodałaś łuhuuuu! Zawaliście :D No ja taką mialam nadzieje że się pocałują w końcu,a tu nic :/ Ale w następnym coś będzie? Prooooooszę,szybko dodaj następny! :) x

    ReplyDelete
  5. Zawsze kiedy chcę coś napisać ktoś mnie wyprzedza,więc,tak jak wcześniej,dołączam się do komentarzy i życzę weny.Niesamowicie piszesz. xx
    http://www.inspirated-by-1d.blogspot.com/

    ReplyDelete
  6. Rozdział wspaniały!;d jak każdy;p i oby wena cie nie opuściła.Amen
    trochę jestem rozczarowana, ale mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi xD
    czekam na kolejny;) xx

    www.grito-fuerte.blogspot.com

    ReplyDelete
  7. GENIALNY rozdział czekam na kolejny ;*

    ReplyDelete
  8. Zabij mnie jak chcesz,bo dopiero teraz komentuje,ale jakoś tak wyszło ... Tak więc. Nie wpadłabym na to,że zaprowadzili je nad basen. Nieźle to sobie wymyśliłaś. A problem Zayn'a rozumiem bardzo dobrze,bo sama nie umiem pływać,tak wiem wstyd ale co zrobić. Ale jego logiki nie rozumiem,no bo po co basen ... a zresztą po co ja pytam :P Opisy,opisy i jeszcze raz opisy *.* Za każdym razem mam wrażenie,że mogłabym się w nich zakochać *.* Dobra nie przynudzam już tu i zabieram się za dziewiąty :D

    ReplyDelete