- Chcesz usiąść? – zapytał nagle brunet,
robiąc koło siebie miejsce na zimnej posadzce. Evelyn niepewnie skorzystała z
oferty, leciutko opadając na podłogę, tuż obok półnagiego Malika. Opętała ich
niezręczna i głucha cisza. Słychać było jedynie powiew letniego podmuchu,
wiejącego prosto w ich twarze.
- Od dawna palisz? – zapytała, nieśmiało patrząc się w stronę chłopaka.
- Prawie półtora roku. Chyba jesteś pierwszą osobą, która tak na poważnie się oto pyta.
- Wolę zadawać niestosowne pytania niż siedzieć w tej ciszy – mruknęła, kuląc nogi i delikatnie tupiąc zamarzniętymi stopami.
- W takim razie ja też mogę się o coś niedyskretnego spytać – oznajmił z dumą w głosie Mulat, zerkając w stronę brunetki.
- Od dawna palisz? – zapytała, nieśmiało patrząc się w stronę chłopaka.
- Prawie półtora roku. Chyba jesteś pierwszą osobą, która tak na poważnie się oto pyta.
- Wolę zadawać niestosowne pytania niż siedzieć w tej ciszy – mruknęła, kuląc nogi i delikatnie tupiąc zamarzniętymi stopami.
- W takim razie ja też mogę się o coś niedyskretnego spytać – oznajmił z dumą w głosie Mulat, zerkając w stronę brunetki.
Kolejny
raz złączyła się z nim w przelotnym spojrzeniu. Bała się, że gdy zatonie w jego
czekoladowych tęczówkach, już nic jej nie obudzi. Dostanie zastrzyk wzruszenia
i oddali się od rzeczywistości, odnajdując w sobie zupełnie inną osobę. A może
to czego się tak bardzo lękała, było tym czego szukała? Może znalazłaby
zupełnie inną krainę i rozwiązanie setek trosk?...
- Masz kogoś? Albo miałaś?
Na myśl od razu przyszedł jej Travis. Tylko dlaczego? Nie byli parą. Znali się zaledwie trzy tygodnie. Jednak te dwadzieścia jeden dni wystarczyło by chłopak namieszał w jej głowie. Powoli uczyła się jak otwierać serce i cieszyć się tym co piękne, ale ulotne. Nie chciała pamiętać złych chwil. Pragnęła bawić się tymi dobrymi, podczas których na jej rumianej twarzy gościło jaskrawe szczęście.
- Masz kogoś? Albo miałaś?
Na myśl od razu przyszedł jej Travis. Tylko dlaczego? Nie byli parą. Znali się zaledwie trzy tygodnie. Jednak te dwadzieścia jeden dni wystarczyło by chłopak namieszał w jej głowie. Powoli uczyła się jak otwierać serce i cieszyć się tym co piękne, ale ulotne. Nie chciała pamiętać złych chwil. Pragnęła bawić się tymi dobrymi, podczas których na jej rumianej twarzy gościło jaskrawe szczęście.
-
Nie twój interes, Malik – mruknęła, opierając brodę o kolana i wlepiając
spojrzenie w bose stopy.
-
Nie uważasz, że to nie fair? Ja odpowiedziałem na pytanie.
-
Nie musiałeś, nikt ci nie kazał. Mogłeś je przemilczeć, jak to masz w nawyku. A w ogóle to, dlaczego pytasz?
- Wydaje
mi się, że to jedno z przyzwoitszych pytań, spośród tych, które przyszły mi
teraz do głowy.
Brązowowłosa
powoli zaczęła klaskać rękami, próbując odgonić nadchodzące zimno. Tymczasem
chłopak dokończył papierosa i sięgając po pudełko z kolejnymi fajkami, spojrzał
w stronę swojej towarzyszki.
Nadal nie umiała rozszyfrować jego tajemniczych spojrzeń. Wiedziała, że tych czekoladowych tęczówek trudno jej będzie zapomnieć i wymazać z pamięci, gdy na dworze zacznie robić się jasno, a miasto obudzi się do życia.
Było coraz bardziej zimno. Słyszała, jak zegar wybija pierwszą.
- Chcesz? – Przerwał ciszę kierując do niej pytanie, podstawiając w jej stronę zieloną paczuszkę.
- Nie, dzięki – odpowiedziała zgryźliwie, krzywiąc się. – Jeszcze brakuje mi nałogu. Nie, naprawdę nie chcę się w to wplątywać.
- Rozumiem – odrzekł chłopak, szukając zapalniczki.
Nadal nie umiała rozszyfrować jego tajemniczych spojrzeń. Wiedziała, że tych czekoladowych tęczówek trudno jej będzie zapomnieć i wymazać z pamięci, gdy na dworze zacznie robić się jasno, a miasto obudzi się do życia.
Było coraz bardziej zimno. Słyszała, jak zegar wybija pierwszą.
- Chcesz? – Przerwał ciszę kierując do niej pytanie, podstawiając w jej stronę zieloną paczuszkę.
- Nie, dzięki – odpowiedziała zgryźliwie, krzywiąc się. – Jeszcze brakuje mi nałogu. Nie, naprawdę nie chcę się w to wplątywać.
- Rozumiem – odrzekł chłopak, szukając zapalniczki.
Czujnie
obserwowała jego soczyste, duże usta, które raz po raz zwilżał koniuszkiem
języka. Był to widok na tyle uroczy i śmieszny, że musiała natrętnie odwrócić
wzrok, aby nie paść ofiarą magii chłopaka.
Sam
fakt, że siedziała na przesiąkniętym chłodem balkonie z Zaynem, był okrutnym
ciosem dla jej zgłodniałego serca. Wnętrze wołało o garść emocji, lecz Evelyn
wiedziała, że miłość przyjdzie w swoim czasie. Nawet w najbardziej nieoczekiwanym
momencie. Nie szukała ideału, ale osoby, która leciutko ukołysze ją do snu i ochroni
przed szarością świata.
- Wiesz co, Williams? Mam ochotę się z kimś przespać – oznajmił Malik, sprawiając, że nie mogła powstrzymać uszczypliwego śmiechu. Uniosła do góry brwi, zerkając znacząco na chłopaka.
- Słucham?! Jeżeli myślisz o mnie… - zaczęła poddenerwowanym tonem, lecz nie dał jej dokończyć.
- Williams, twoja osoba jako pierwsza wpadła mi do głowy. W końcu jesteś tu pod ręką, a mam takie duże mieszkanie. Ale poznałem cię już i wiem, że jesteś cholernie uparta. Zupełnie jak osioł.
- Dziękuję za porównanie, Malik – warknęła, przepełnionym ironią głosem. - Ale z drugiej strony gratuluję logicznego myślenia.
- Zdaję sobie sprawę, że nie chodzisz do łóżka z chłopakiem na waszym pierwszym spotkaniu – powiedział dumnie. – Idziesz się z nim przespać dopiero na drugiej randce.
I wybuchnął sarkastycznym śmiechem, wyszczerzając swoje białe uzębienie w stronę Evy. Z impetem podniosła się z zimnej posadzki i odwracając się w stronę siedzącego Mulata, mocno kopnęła go w chudą łydkę. Następnie żwawo odwróciła się do wyjścia i zaczęła kierować się w jego stronę. Czuła jak gniew wypełnia jej wnętrze, w każdej chwili gotowy do wybuchu. Jak on w ogóle mógł coś takiego powiedzieć? Co on sobie w ogóle myśli?!
- Evelyn, zaczekaj! Nie mówiłem serio. – Usłyszała za sobą dziwnie skruszony głos chłopaka. – Chciałem jedynie pożartować.
- Nie mam ochoty wdawać się z tobą w żadne dyskusje, Malik – podniosła głos, ostro patrząc na Zayna.
Mimo wściekłości, które wywołał swoim głupim zachowaniem, obserwowała jak w jego orzechowych tęczówkach tańczy tysiące wesołych iskierek, rozpalając w chłopaku ogień pożądania i namiętności. Nie chciała odwracać wzroku od jego przyciągającej twarzy. Ale jednak, przymknęła powieki. A przecież tak bardzo pragnęła błądzić po niej spojrzeniem przez długie minuty, oddając się w ręce zapomnienia. Po chwili jednak odwróciła oczy, leciutko wzdychając i tym samym powracając do kłującej rzeczywistości. Odwróciła się na pięcie i weszła do eleganckiego, ciepłego pomieszczenia. Skuliła się w rogu beżowej sofy. Jej myśli wciąż krążyły wokół Zayna. Próbowała je odgonić, gdzieś na koniec głowy, ale były zbyt silne, a ona zbyt słaba.
- Wiesz co, Williams? Mam ochotę się z kimś przespać – oznajmił Malik, sprawiając, że nie mogła powstrzymać uszczypliwego śmiechu. Uniosła do góry brwi, zerkając znacząco na chłopaka.
- Słucham?! Jeżeli myślisz o mnie… - zaczęła poddenerwowanym tonem, lecz nie dał jej dokończyć.
- Williams, twoja osoba jako pierwsza wpadła mi do głowy. W końcu jesteś tu pod ręką, a mam takie duże mieszkanie. Ale poznałem cię już i wiem, że jesteś cholernie uparta. Zupełnie jak osioł.
- Dziękuję za porównanie, Malik – warknęła, przepełnionym ironią głosem. - Ale z drugiej strony gratuluję logicznego myślenia.
- Zdaję sobie sprawę, że nie chodzisz do łóżka z chłopakiem na waszym pierwszym spotkaniu – powiedział dumnie. – Idziesz się z nim przespać dopiero na drugiej randce.
I wybuchnął sarkastycznym śmiechem, wyszczerzając swoje białe uzębienie w stronę Evy. Z impetem podniosła się z zimnej posadzki i odwracając się w stronę siedzącego Mulata, mocno kopnęła go w chudą łydkę. Następnie żwawo odwróciła się do wyjścia i zaczęła kierować się w jego stronę. Czuła jak gniew wypełnia jej wnętrze, w każdej chwili gotowy do wybuchu. Jak on w ogóle mógł coś takiego powiedzieć? Co on sobie w ogóle myśli?!
- Evelyn, zaczekaj! Nie mówiłem serio. – Usłyszała za sobą dziwnie skruszony głos chłopaka. – Chciałem jedynie pożartować.
- Nie mam ochoty wdawać się z tobą w żadne dyskusje, Malik – podniosła głos, ostro patrząc na Zayna.
Mimo wściekłości, które wywołał swoim głupim zachowaniem, obserwowała jak w jego orzechowych tęczówkach tańczy tysiące wesołych iskierek, rozpalając w chłopaku ogień pożądania i namiętności. Nie chciała odwracać wzroku od jego przyciągającej twarzy. Ale jednak, przymknęła powieki. A przecież tak bardzo pragnęła błądzić po niej spojrzeniem przez długie minuty, oddając się w ręce zapomnienia. Po chwili jednak odwróciła oczy, leciutko wzdychając i tym samym powracając do kłującej rzeczywistości. Odwróciła się na pięcie i weszła do eleganckiego, ciepłego pomieszczenia. Skuliła się w rogu beżowej sofy. Jej myśli wciąż krążyły wokół Zayna. Próbowała je odgonić, gdzieś na koniec głowy, ale były zbyt silne, a ona zbyt słaba.
Westchnęła
cicho, po czym zachichotała, gdy przeraźliwe burczenie w brzuchu rozniosło się
po salonie. No tak, przecież dzisiaj niewiele zjadła - miseczkę płatków z
jogurtem wiśniowym na śniadanie i garść żelków, które udało jej się zabrać
Niallowi. Wstała z sofy i pomaszerowała do kuchni. Po krótkim momencie znalazła
się w małym, ale przytulnym pomieszczeniu, w którym unosiła się subtelna woń
wanilii. Wciągnęła zapach do nozdrzy, rozkoszując się nim. Podeszła do
obszernego, drewnianego stołu, na którym stał koszyk pełen soczystych owoców. Zawahała
się na moment. Spojrzała na lodówkę, w której miała nadzieję, że znajdzie coś
lepszego. Otworzyła ją wędrują wzrokiem po jej wnętrzu. Nagle, usłyszała odgłos
rozbijającego się szkła. Wzrok Evelyn automatycznie przeniósł w kierunku, z którego
dochodził dźwięk. Na pograniczu kuchni z salonem stał Mulat, a wokół niego
rozproszone były małe kryształki.
- Ups… Rozbiło się – powiedział obojętnym tonem, a następnie klęknął.
Evy zamknęła drzwi lodówki, wywracając oczyma.
- Ups… Rozbiło się – powiedział obojętnym tonem, a następnie klęknął.
Evy zamknęła drzwi lodówki, wywracając oczyma.
- Pomogę
ci – zaproponowała w końcu, i wkrótce już obaj klęczeli obok siebie, zbierając
okruszki żółtego kubka. Niespodziewanie, chcąc sięgnąć po jedno z większych
szkieł, przypadkowo ich palce złączyły się. Poczuła, jak przechodzą ją gorące
dreszcze, a serce przyśpiesza biegu. Odskoczyła od chłopaka, niczym od ognia
emocji i pożądania. Lekko zadrżała. Wciąż czuła jego ciepły dotyk.
Niespodziewanie złączyli się w kolejnym, długim spojrzeniu. Serce dygotało jak
oszalałe, a policzki płonęły namiętną czerwienią. Owładnięta kuszącą magią chłopaka,
trwała w głupiej, ulotnej chwili. Trzymała ów moment mocno za rękę, silnie
ściskając, bojąc się, że zaraz ucieknie.
- Jakoś odechciało mi się jeść – mruknęła Ev, delikatnie poruszając soczystymi wargami.
- Jesteś pewna? – spytał rozbawiony, słysząc burczenie.
- Jakoś odechciało mi się jeść – mruknęła Ev, delikatnie poruszając soczystymi wargami.
- Jesteś pewna? – spytał rozbawiony, słysząc burczenie.
Wstał
i wyrzucił odłamki do kosza na śmieci. Następnie podszedł do jednej z szafek i
otworzył ją na oścież.
- Ale
spójrz, mam cały słoik pysznej Nutelli. – Spojrzał w głąb otwartej szafki, po
czym wyciągnął duży słoik wypełniony czekoladowym kremem.
Ciemnowłosa
popatrzyła na słoik, czując jak coraz więcej śliny przybywa w jej ustach.
- Chyba zmieniłam zdanie – oznajmiła ponuro.
- Chyba zmieniłam zdanie – oznajmiła ponuro.
Po
chwili siedzieli naprzeciwko siebie, wraz z błyszczącymi łyżeczkami w rękach,
sięgając co moment do opakowania ze słodkim masłem. Przypomniały jej się dawne czasy beztroskiego dzieciństwa, kiedy wszystko było
możliwe i takie łatwe. Pełno śmiechu, garście zabawy, skrzynie wspomnień.
- Teraz,
kiedy się tak najadłem, mam jeszcze większą ochotę się z kimś przespać –
powiedział Zayn, wyszczerzając swoje białe zęby. W odpowiedzi dostał srebrnym
przedmiotem prosto w klatkę piersiową. – Jesteś okropna, Williams. Zamiast
pomagać mi w trudnych chwilach i gasić moje pragnienia, ty rzucasz łyżeczką. Zbieraj
się, idziemy – dodał po chwili. – Ubierz się i za dziesięć minut spotykamy się
przy wyjściu – oznajmił, po czym zniknął w ciemnym salonie.
-
Chwila – rzuciła, podrywając się gwałtownie z miejsca.
Weszła
do salonu i beznamiętnie rozejrzała się dookoła. Pomieszczenie zostało
owładnięte głuchą ciemnością. Jedynym źródłem światła były podłużne smugi
księżyca, uparcie przedzierające się przez gustowne firanki obszernej komnaty.
Podeszła do małego, zgrabnego stolika i zapaliła lampkę, która już po chwili
zaczęła wesoło migotać po całym pokoju. Zerknęła w kierunku kaloryfera. Leżały
na nim przemoczone ubrania. Opuszkami palców dotknęła nogawek spodni. Wciąż
były mokre.
- Kiedyś
ich zabiję - cicho mruknęła.
- Nasze fanki spalą cię na stosie. – Usłyszała wrażliwy szept, tuż nad ramieniem. Czuła łagodny i kojący oddech chłopaka, który ślepo błądził po jej rozgrzanym policzku. Zupełnie jakby dotykała błękitnego nieba i tarzała się między pulchnymi obłoczkami z niemałą gromadką roześmianych aniołków. Jeśli ta chwila, którą się w tym momencie subtelnie upijała nazywała się rozkoszą, nieskromnie błaga o więcej.
- Nasze fanki spalą cię na stosie. – Usłyszała wrażliwy szept, tuż nad ramieniem. Czuła łagodny i kojący oddech chłopaka, który ślepo błądził po jej rozgrzanym policzku. Zupełnie jakby dotykała błękitnego nieba i tarzała się między pulchnymi obłoczkami z niemałą gromadką roześmianych aniołków. Jeśli ta chwila, którą się w tym momencie subtelnie upijała nazywała się rozkoszą, nieskromnie błaga o więcej.
Odwróciła
się i stanęła z Zaynem twarzą w twarz.
-
Nigdzie nie idę. Moje ubrania wciąż są mokre, a nie wyobrażam sobie wyjść w
samej koszulce.
- Chodź
do pokoju, najwyżej ja coś ci pożyczę.
-
Nie dziękuję, nie potrzebuję twoich ubrań.
-
Idziemy - powiedział podniesionym głosem, a następnie złapał jej drobną dłoń i
pociągnął za sobą.
Przez
drogę w ogóle się nie odzywali. Unikali zbędnych słów, dążyli w nieprzerwanej
ciszy. Słyszała jedynie ich przyśpieszone, tęskniące oddechy, głośne bicie serca, odgłosy kroków.
Przemierzali wspaniałe pomieszczenia,
owładnięte gorzką ciemnością i długie, gubiące korytarze. Wreszcie dotarli do
niewielkich, białych drzwi. Widziała jak pozłacana klamka muska swoim światłem
ciemne otoczenie.
Weszli do środka. Uwolniła się z uścisku Malika i niepewnie rozejrzała się dookoła. Panował tu nieład i nieporządek. Pod oknem stało ogromne łoże z białą, niczym śnieg, pościelą. Duża, mięciutka poduszka leżała na puszystym dywanie, tuż obok sporej, ciemnej torby.
- Burdel jak w damskiej torebce – westchnęła, patrząc znacząco na chłopaka.
- Wybacz, nie jestem takim czyściochem, jak ty – odpalił, szturchając delikatnie jej bok. – A poza tym przebywam tutaj tylko na chwilę. Za tydzień znowu wyjeżdżamy do Stanów.
- A czy ktoś mówił, że ja jestem porządnisiem? Po prostu takie było moje pierwsze wrażenie – powiedziała.
- Zakładaj to. – Podał jej dość sporą, czarną bluzę z wiszącym kapturem.
Na widok ubrania parsknęła ironicznym śmiechem, a potem wzięła ją z ręki chłopaka i przymierzyła. Sięgała do połowy ud. Wystarczyła by zakryć co nieco. Bluza była też niezwykle ciepła oraz przyjemna. Od razu wyczuła zmysłową wodę toaletową bruneta, która namiętnie rozbudzała i kusiła wszystkie zmysły.
Weszli do środka. Uwolniła się z uścisku Malika i niepewnie rozejrzała się dookoła. Panował tu nieład i nieporządek. Pod oknem stało ogromne łoże z białą, niczym śnieg, pościelą. Duża, mięciutka poduszka leżała na puszystym dywanie, tuż obok sporej, ciemnej torby.
- Burdel jak w damskiej torebce – westchnęła, patrząc znacząco na chłopaka.
- Wybacz, nie jestem takim czyściochem, jak ty – odpalił, szturchając delikatnie jej bok. – A poza tym przebywam tutaj tylko na chwilę. Za tydzień znowu wyjeżdżamy do Stanów.
- A czy ktoś mówił, że ja jestem porządnisiem? Po prostu takie było moje pierwsze wrażenie – powiedziała.
- Zakładaj to. – Podał jej dość sporą, czarną bluzę z wiszącym kapturem.
Na widok ubrania parsknęła ironicznym śmiechem, a potem wzięła ją z ręki chłopaka i przymierzyła. Sięgała do połowy ud. Wystarczyła by zakryć co nieco. Bluza była też niezwykle ciepła oraz przyjemna. Od razu wyczuła zmysłową wodę toaletową bruneta, która namiętnie rozbudzała i kusiła wszystkie zmysły.
Nakładając
buty i pieszczotliwie dowiązując sznurówki, opuścili apartament.
Szli powoli
przesiąkniętymi czernią uliczkami Londynu. Otaczała ich nieskończona cisza.
Gdzieniegdzie okolicę oświetlały stare, wysokie latanie, wznoszące się obok
dużych i drzew. Nagle delikatny, letni
wietrzyk przeobraził się zimny wiatr. Skuliła ręce i schowała je do
długich rękawów bluzy. Martwiły ją jedynie gołe nogi, owładnięte gęsią skórką.
Zaskakująca wichura beztrosko bawiła się długimi, brązowymi kosmykami włosów.
Spojrzała ku atramentowemu niebu. Widok zapierał dech w piesiach. Czuła jak
rodzi się w niej nutka nagłej romantyczności.
Szyli
przed siebie, przez nieskończoną, namiętną noc. Dookoła było niezwykle cicho.
Słyszała jedynie pomruki wiatru i błogie szepty nieba. Kochała takie chwile,
gdy mogła odlecieć i wtulić się w subtelny moment słabości.
Poczuła, jak Zayn
leciutko obejmuje ją ręką wokół szyi i przyciąga w swoją stronę. Chciała poczuć
odrobinę ciepła i wtulić się w czyjeś delikatne ramiona. Pragnęła poszybować
daleko, ku atramentowemu niebu. Poczuć się kochaną i potrzebną. Znaleźć swoją
rolę w szarym świecie, przełamać granice czerwoności, zakosztować trunku z
butelki z napisem Nieskończone szczęście.
Spojrzała
na towarzysza kątem oka, po czym strąciła jego rękę.
-
Co? – spytał, zatrzymują się na środku chodnika. Zmarszczył swoje ciemne brwi,
przez co wydawał się być poirytowany.
-
Myślisz, że wszystko ci wolno?
-
Mogę cię pocałować? – przerwał brutalnie, wpatrując się w jej kształtne wargi.
Zrobił malutki krok w jej kierunku.
Evelyn obserwowała, jak jego twarz błyskawicznie
się przybliża. Wstrzymała oddech, gdy pieszczotliwie musnął nosem jej chłodny
policzek. Skubnął dolną wargą o jej spragnione usta. Świat zamigotał dookoła,
kolorując tą upojną chwilę. I nie liczyło się nic więcej. Była tylko o n a -
naiwna, głupia dziewczyna, mieszkająca w nieskończonym labiryncie uczuć i chłopak,
który za każdym razem oszałamiająco zaskakiwał. Wplotła dłonie w jego ciemne
włosy. Czuła jak chłopak przejeżdża swoim językiem po jej dolnej wardze,
zostawiając na niej delikatny ślad. I gdy był tak blisko, że była w stanie
policzyć jego wszystkie piękne rzęsy, ścisnęła mocno pięść i pociągnęła
uwodziciela za pukiel włosów. Zayn cicho syknął, a potem bacznie podniósł
zirytowany wzrok.
-
Chyba nie myślałeś, że pójdzie tak łatwo – syknęła, wymijając chłopaka i
ruszając w dalszą drogę.
_
Hi. :) Uf, część dziewiąta za Nami. Dziwię się, że mimo masy nauki i zmęczenia, byłam w stanie naskrobać coś (co moim zdaniem), da się przeczytać. I przede wszystkim ma to 'ręce i nogi'. Przynajmniej ja tak uważam.
I proszę, nie rozszarpcie mnie za końcowy fragment. Nie chcę by między bohaterami wszystko układało się tak pięknie; wszystko szło gładko. A poza tym uwielbiam pisać takie momenty, więc z pewnością nieudanych pocałunków będzie więcej. :D
Od przedwczorajszego dnia jaram się LWWY, i nie potrafię się na niczym skupić. Dzisiaj, przez wszystkie lekcje nuciłam ją sobie pod nosem, i czułam, że nauczyciele mają ochotę wysłać mnie do szkolnego psychologa, haha. :D Ale co tam. A tymczasem idę szykować się na premierę "Jesteś Bogiem", aww. Do następnego, see ya. xo
Od przedwczorajszego dnia jaram się LWWY, i nie potrafię się na niczym skupić. Dzisiaj, przez wszystkie lekcje nuciłam ją sobie pod nosem, i czułam, że nauczyciele mają ochotę wysłać mnie do szkolnego psychologa, haha. :D Ale co tam. A tymczasem idę szykować się na premierę "Jesteś Bogiem", aww. Do następnego, see ya. xo
tez jaram się LWWY hahaha :p No juz mialam nadzieje,ze coś będzie,i niiiiiic,no jaka lipa!
ReplyDeleteCoś w mojej głowie prosi o więcej! Rozdział jest naprawdę świetny, tajemniczy. Z każdym krokiem mnie zaskakiwałaś razem z Malikiem, chłopak jest nieprzewidywalny i to ubóstwiam. Nadałaś Zaynowi ten niebanalny urok, który pociąga nie tylko bohaterkę, ale też czytelników :D
ReplyDeleteNo tak przerwałaś w kolejną magiczną chwilę, ale to dobrze. sprawiasz, że niecierpliwość we mnie sięga zenitu. No dobra trochę się rozpisałam ;)
Co do LWWY to oszalałam ^^ To jest już mój dzwonek, budzik itd. ;>
Mam nadzieje że owo następne "see ya" będzie już niedługo... ;D niezłe... Ale mam nadzieję, że Zayn przez to zakocha się w niej bezpamięci i ona też w końcu ulegnie... :)
ReplyDeletePiosenka owszem świetna;d ale teledysk i Niall bez koszulki^^ poezja!;d co do rozdziału to najbardziej podoba mi się końcówa!;p jest najlepsza;d nie spodziewałam się, że w tej chwili, gdzie była podzielona i jedna z jej części mówiła tak, a druga nie, opamiętała się.To nie jest takie proste xD
ReplyDeleteu mnie pojawił się 3 rozdział, zapraszam;)
Deletewww.grito-fuerte.blogspot.com
Super rozdział :) I fajnie że napisałaś taką końcówkę bo większość opowiadań o 1D ,w drugim już rozdziale się całują itp. Bardzo bym chciała żeby Zayn był zazdrosny przez Travisa a nawet go uderzył coś takiego więc jak byś mogła wziąć to pod uwagę :) Ja rozumiem że masz to mniej więcej poukładane w głowie jak bedzie ale fajnie by było jak Zayn był by zazdrosny :D A piosenka bomba ;)
ReplyDeletePrawdę mówiąc nie wpadłam nawet na pomysł by Zayn uderzył Travisa, czy może nawet na odwrót. :D Dziękuję za podsunięcie pomysłu, który bardzo mi się podoba. Jestem pewna, że wplotę go w któryś rozdział. x
DeleteTak więc skomentowałam 8,bo wcześniej tego nie zrobiłam. A opisując co sądzę o tym rozdziale to mogłabym powiedzieć : WEŹ WYJDŹ! Z dwóch powodów : jeden: tak budujesz napięcie,że zaraz dostanę zawału,już głosik w mojej głowie mówi : pocałują się,pocałują,na pewno" a tu bam i 'dupa jasiu',ale masz racje nie wszystko musi iść tak gładko. W końcu się przełamią i pocałują,bo muszą! A po drugie : tak piszesz,że moja pisanina wydaje mi się pisaniną dziecka z podstawówki. Jak napiszesz książkę chcę dedykacje xD A i w testamencie weź zapisz trochę talentu dla mnie,co? xD A tak na poważnie to gdzie on ją zabiera?! Co on znowu wymyślił,kolejna zagadka do rozwiązania ... A te tekstu ,że by się z kimś przespał ,nie no rozwaliłaś mnie tym xD
ReplyDeleteW zeszłą niedziele na -not-perfect-but-who-is.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział,tak pisze bo nie wiem czy wiesz ,no i założyłam nowego bloga na którego zapraszam : http://always--be--yourself.blogspot.com/
Przeczytałam własnie wszystkie rozdziały i zaluczylam zgonaaaaa ! Ty zdajesz sowbie sprawę jak ty zajebiscie piszesz ?! Jeszcze ten ty Zayn'a kocham norlmalnie ! <3 i wgl uwielbiam tego typu opowiadania ;) dodaj jak najszybciej nowy rozdział bo ja tu umre xd
ReplyDelete+ zaczęłam nowego bloga . Sa 2 rozdziały . Opowiadanie z 1D ale dopiero iw rozkręca ;) liczę na komentarz --> the-future-starts-today-not-tomorrow.blogspot.com/?m=0
~Roxey
Nowy na http://i-am-not-perfect-but-who-is.blogspot.com/ :D
ReplyDeletedopiero teraz odkryłam tego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały naraz. powiem krótko, jesteś niesamowita, to wszystko jest takie prawdziwe i realne. a dodatkowo Zayn jest moim ulubieńcem i po prostu niezliczone ilości ciarek przechodzą mój kręgosłup kiedy czytam twoje teksty. zdecydowanie masz talent. z niecierpliwością czekam na dalszą akcję :)
ReplyDelete