Rzuciła brązową
torbę na łóżko, podeszła do balkonowych drzwi i otworzyła je na oścież. Do
pokoju zaczęło napływać ciepłe, wilgotne powietrze przesączone zapachem
deszczu. Napełniła nim płuca, po czym spokojnie i powoli wypuściła je z
powrotem na zewnątrz. Zgrabnie odwróciła się na pięcie i w poprzek położyła się
na łóżku. Przymknęła na moment powieki. Leżąc, próbowała wyrzucić z głowy
dzisiejsze spotkanie w parku. Żałowała też, że w ich świecie nie istnieją żadne
eliksiry zapomnienia, które w znacznej mierze pomogłoby jej w tym momencie. Jednak
zdawała sobie sprawę, że takie mikstury wymazywałyby z pamięci ostatnie kilka
godzin. Łącznie ze spotkaniem z Travisem.
Z na wpół przymkniętymi oczami wpatrywała się biały sufit. W
jej głowie nadal kłębiły się myśli związane z Malikiem. Po krótkiej chwili
doszła jednak do wniosku, że nie mogłaby spożyć, żadnego preparatu wymazującego
pamięć, bo wtedy przepadłoby c a ł e spotkanie w parku. Zapomniałaby o dziwnym acz
miłym uczuciu, które zagościło, gdy brunet
po raz pierwszy złapał jej dłoń. Dziwnym, ale przyjemnym cieple, które w
ułamku sekundy zawładnęło jej ciałem. Jego ciepłym oddechu, który pieścił jej skórę.
Niezwykłych brązowych oczach, pod których wpływem miękły jej nogi.
Zejdź na ziemię – odezwał się cichy,
ale znajomy jej już głos.
Cicha melodia zaczęła wydobywać się z wnętrza torby. Evelyn
wyszukała iPhone’a, a widząc na wyświetlaczu dobrze znajome jej imię,
uśmiechnęła się i bez wahania odebrała połączenie.
- Tym razem dotrzymałem obietnicy.
Po drugiej stronie rozbrzmiał męski ton głosu, w którym
wyraźnie pobrzmiewały nutki zadowolenia.
- A może jakieś „Cześć, Evy. Jak się masz?”, jak myślisz? – Zaśmiała
się do telefonu.
- Następnym razem. Hm… jesteś zajęta?
Dźwięk głosu Travisa przybrał niepewną barwę.
- Nie, nie. Tata zapewne będzie siedział do późna w biurze,
więc nie mam nic do robienia.
- Podaj mi adres i będę za około pól godziny, okej?
Brunetka uśmiechnęła się do siebie na słowa chłopaka, po czym
płynnie wyrecytowała do słuchawki nazwę ulicy i numer domu.
Po zakończeniu rozmowy, ponownie wrzuciła telefon do torby. Gwałtownie
poderwała się z łóżka i podeszła do lustra dokonując niewielkich poprawek w
swoim wyglądzie, jeśli było to konieczne. I oczywiście, potrzebna była zmiana
ubioru. Nadchodząca noc nie zapowiadała się na ciepłą, a zdradzało to coraz
chłodniejsze powietrze wpadające do pomieszczenia. Zrobiła kilka kroków, po
czym znalazła się na wprost szafy. Wyciągnęła z niej parę ciemnych jeansów,
jasno żółty top na grubych ramiączkach i czarny sweterek. Na stopy wsunęła
czarne tenisówki i teraz co jedynie jej pozostało to czekać na Travisa.
Słońce,
które wyjrzało na kilka minut, zdążyło zniknąć tak szybko jak się tylko
pojawiło. Chowając się za horyzont zabrało ze sobą pomarańczowe, niebieskie i
czerwone poświaty, którymi malowało nieboskłon. Teraz niebo spowiła granatowa
barwa, a gdzie nie gdzie można było dostrzec małe, migoczące punkciki. Dzisiejsza
noc nie należała do najcieplejszych. Chłodne powietrze, w którym nadal można
było wyczuć wilgoć, wydawało się być ociężałe. Wpadało ono do wnętrza pojazdu i
muskało twarz zielonookiej dziewczyny.
-
Dokąd jedziemy? – spytała niepewnym głosem wpatrzona w szosę, którą mknął
czerwony samochód chłopaka.
Od
popołudniowego spotkania nic się w nim nie zmieniło. A przynajmniej nic nie
wpadło w oczy Evelyn.
Dziewczyna,
z lekkimi obawami, siedziała na skórzanym fotelu, kurczowo przyciskając do
siebie torbę. Zastanawiała się dokąd zmierzają. Wiedziała już, że nie będzie to
żadne miejsce w Londynie, bo nadal tętniące życiem miasto zostało kilka
kilometrów za nimi.
-
Boisz się? – odpowiedział pytaniem na pytanie, kątem oka zerkając na
towarzyszkę.
-
Eee.. nie – odpowiedziała, choć wyczuła jak jej głos zadrżał. Miała tylko
nadzieję, że nie wyczuł tego.
- To
dlaczego ściskasz torebkę? – spytał rozbawiony spoglądając na nią. - Zobaczysz.
Zaraz będziemy na miejscu – dodał, dociskając pedał gazu.
Nie
minęło dziesięć minut, a auto stanęło. Dźwięk rozpinającego pasa rozbrzmiał w
wnętrzu pojazdu i chłopak wysiadł. Evy niewiele myśląc poszła w jego ślady. Zamykając drzwi,
rozejrzała się dookoła. Kilka metrów od szerokiej ulicy, którą nie przejeżdżały
żadne samochody, znajdował się ogromny plac ze starą fabryką. Powybijane okna i obdrapane ściany
świadczyły, iż budynek już od dawna nie jest w niczyjim posiadaniu. Trzeba było
też przyznać, że o tej porze wyglądał dość strasznie.
Ciemnowłosa
przełknęła głośno ślinę.
-
Gdzie… gdzie my jesteśmy?
-
Poza miastem – odpowiedział opierając się o maskę auta.
-
Jakbym nie zauważyła – mruknęła i wywróciła oczami podziwiając oświetlony
Londyn, który zostawili daleko w tyle. Słysząc dźwięk nadjeżdżającego samochodu
zwróciła się za siebie. – Travis…
Zaczęła
niepewnie gdy jej oczom ukazało się około dziesięciu sportowych aut w różnych
kolorach. Z każdego zaczęli wysiadać chłopacy mniej więcej w wieku jej
towarzysza. Prócz nich znalazło się też kilka dziewczyn.
Evelyn
z ciekawością przyglądała się kolejnym osobom, które przybijały piątkę z
brunetem, zastanawiając się o co chodzi. Po co została tu przywieziona?
-
O, stary, już myślałem, że zrezygnowałeś z wyścigów – powiedział wysoki chłopak
ubrany w bagginsy i bluzę, która wydawała się być za duża o kilka rozmiarów. Podszedł
pewnym krokiem do Travisa, po czym uścisnął go.
Wyścigów?! – krzyknęła w myślach otwierając
szerzej oczy.
Dziewczyna
cofnęła się minimalnie kręcąc głową na boki z niedowierzaniem. Lustrowała
spojrzeniem sportowe samochody rozstawione na placu, a później ich kierowców. Na
ostatniego spojrzała Travisa, które właśnie roześmiał się perliście do kompana.
Teraz
wszystko zaczynało układać się w spójną całość. Nie odzywał się wcześniej i to
jego wieczne zmęczenie, które nie było do końca wywołane nauką. Odetchnęła
głęboko.
Obserwowała
ich jeszcze chwilę, po czym chłopak z warkoczykami na głowie odszedł.
- Wyglądasz
jakbyś zobaczyła ducha.
-
Wyścigi? Serio? – spytała przez zaciśnięte zęby patrząc spod wachlarza czarnych
rzęs na chłopaka. – A policja? Oni…
-
Spokojnie – przerwał jej rozbawiony jej obawami. – Policja rzadko tu zagląda.
-
Oczywiście – powiedziała, choć jego słowa w ogóle nie pocieszały brunetki. – Od
jak dawna… ty… no… eee… - Gubiła się w własnych słowach. Nie wiedziała jak
zapytać go o jego dość nietypowe hobby.
Chłopak
zaśmiał się krótko i wysunął jedną dłoń z kieszeni spodni. Delikatnie podrapał
się po policzku, na którym można było dostrzec lekki zarost.
-
Jakieś cztery lata…
Kiwnęła
głową na znak, że przyswoiła sobie jego słowa.
-
Ej, Travis! - Mocny, męski głos rozniósł się w ciężkim powietrzu i gwałtownie
przerwał ciszę, która zapadła między nimi.
-
Zostajesz tu czy może jedziesz ze mną? – spytał uśmiechając się szelmowsko powoli
kierując się do pojazdu.
Ciemnowłosa
wstrzymała oddech zaskoczona jego pytaniem. Bała się. Nie miała najmniejszej
ochoty siedzieć w rozpędzonym samochodzie i modląc się o to, by wysiadła z
niego cała i zdrowa. Skrzywiła się delikatnie, ale nie trwało to długo.
Uśmiechnęła się mimowolnie unosząc przy tym zaciśnięte dłonie ku górze mówiąc:
-
Trzymam kciuki.
Skinął
głową i wsiadł do środka.
Zmarszczyła
czoło myśląc czy podjęła dobrą decyzję. Nagle poczuła chęć znalezienia się a
aucie razem z chłopakiem i zasmakowania adrenaliny. Zagryzła dolną wargę, po
czym karcąc siebie samą w myślach, pędem puściła się w stronę czarnego samochodu.
-
Nie pytaj – odparła napotykając spojrzeniem zaskoczony wyraz twarzy ciemnowłosego
chłopaka i zacisnęła dłonie na pasie bezpieczeństwa.
Zaśmiał
się gardłowo przenosząc wzrok na tor.
Obserwowała
każdy jego kolejny ruch. Widziała jak delikatnie przechyla głowę na bok, po
czym pełen skupienia lustruje pochłoniętą w mroku drogę. Układa dłonie na
kierownicy i zaciska je mocno… Zamrugała kilkakrotnie słysząc jak smolisty Mercedes
zawarczał, jak dzika bestia gotowa do skoku na swoją ofiarę.
I
stało się. Samochody ruszyły w zawrotnym tempie pokonując metry skąpanej w
mroku trasy. Brunetka z niedowierzaniem patrzyła jak niemalże wszystkie pojazdy
kolejno wyprzedzają ich, a chłopak nic
sobie z tego nie robił. Tylko dlaczego? Czy w wyścigach nie panuje
zasada „kto pierwszy ten lepszy”? A może te wyścigi się na tym nie opierały?
Nie. Gdyby tak było to auta poruszałyby się w żółwim tempie.
Czuła
jak adrenalina wygodnie ulokowała się w jej kończynach, tułowiu. Czuła ją w
każdej komórce swojego ciała. Zachowywała się jak obcy próbujący omamić jej całe
ciało. Czy na tym właśnie polegała jej rola?
W uszach szumiały jej odgłosy stuningowanych
aut i piski opon. Evy spojrzała w tył. Widząc samochód siedzący im na ogonie,
niewiele myśląc krzyknęła:
-
Jedź! Jedź! Dogania nas!
Komendy
powtarzały się kilkakrotnie. Travis, wciąż pochłonięty swoją chwilową pracą,
odpowiadał na nie jedynie szerokim uśmiechem.
Widząc
w oddali oświetlone słupki, domyśliła się, że właśnie tam znajduje się meta. Zliczyła
szybko samochody pędzące przed nimi. Trzy. Spojrzała na Travisa i dostrzegła
jak na jego twarzy maluje się figlarny uśmiech. Nie krzyczała, bo wiedziała, że
chłopak i tak nie ma zamiaru przyspieszyć. Skoro czwarte miejsce miało go
usatysfakcjonować, to okej. Wedle uznania.
Czarne,
sportowe auto zaczęło zgrabnie wymijać pędzące przed nim pojazdy zostawiając je
daleko w tyle. Do linii mety zostały niespełna metry, których pokonanie nie
sprawiło najmniejszego problemu. Krzyki zebranych ludzi wypełniły powietrze,
gdy samochód Travisa jako pierwszy ukończył wyścig. Silnik zgasł, a auto
zostało oblężone przez jego znajomych.
Evelyn
z lekko rozwartymi ustami siedziała wciśnięta w skórzany fotel nie mogąc uwierzyć
w to, co właśnie się stało. Ocknęła się po upływie kilku sekund. Rozluźniła
uściski, uświadamiając sobie, że nie był to najlepszy pomysł. Nieprzyjemny ból
wtargnął w jej dłonie. Jednak nie zwracała na niego większej uwagi. Teraz jej największą uwagę skupiał chłopak
siedzący za kierownicą.
-
Chyba nie myślisz, że czwarte miejsce uszczęśliwiłoby mnie, hm? – spytał
zanosząc się krótkim śmiechem.
-
Czyli, że to wszystko było zaplanowane? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, nadal nie
mogąc dojść do siebie.
-
Dokładnie tak.
-
Faceci – mruknęła wywracając oczyma i wyszła z auta.
Przez
następne minuty starała trzymać się raczej na boku. Znajomi Travisa nie
należeli do osób w jej typie, którzy byli właśnie w momencie oblewania udanego
rajdu litrami piwa i palenia papierosów, których szarawy dym unosił się do
góry. Obserwowała to z lekkim niesmakiem. Niechętnie podpatrywała też
dziewczyny w kusych spodenkach, krótkich skórzanych kurtkach i wysokich butach,
które mizdrzyły się do chłopaków. Choć musiała przyznać, że wszystkie miały zniewalającą
urodę, której mogła im jedynie pozazdrościć. Odwróciła spojrzenie w kierunku
miasta.
Rozświetlone
budynki wznosiły się na tle granatowego nieboskłonu. Omiotła wzrokiem Big Bena
i London Eye, a w jej głowie pojawił się ni stąd ni zowąd obraz Zayna.
Zawadiacki uśmiech i oczy pełne blasku przyprawiały o porcję nowych dreszczy. Przyjemnych
ciarek, które rozeszły się po jej wnętrzu i oblały go przyjemnym ciepłem. Kąciki
jej lekko opierzchniętych warg uniosły się.
Serio? – spytał zjadliwie głosik w jej
głowie. – Znowu on?
Prosił cię ktoś o komentarz?
Nie. Ale przyznaj, że ten typek wpadł
ci w oko.
Nie! – zaprotestowała pospiesznie.
Kogo jak kogo, ale mnie nie oszukasz.
Nie uda ci się to, Evelyn.
Zjeżdżaj! Idź gnębić kogoś innego.
Odetchnęła
zadowolona, gdy tylko cisza ponownie zagościła w jej głowie. Spojrzała jeszcze
raz na rozświetloną metropolię. Tym razem wspomnienia z parku i Mulata odsunęła
na koniec głowy. Zagoniła je w kąt i odgrodziła grubym murem mając nadzieję, że
pozostaną tam tak długo jak będzie chciała.
Myślisz, że to coś da?
Warknęła
przez zaciśnięte zęby, po czym pospiesznie wstała i skierowała się w kierunku
Travisa. Nie wiedziała miało jej to dać. Uwolnienie od natrętnego głosu w jej
głowie? Ale jak długo miałoby to trwać? Pięć minut? Dwadzieścia? Godzinę?
Mimowolnie
uśmiechnęła się na widok wysokiego bruneta, który wartkim krokiem podążał do
niej. Złapał ją za rękę i zaczął prowadzić w stronę samochodu.
-
Wsiadaj. Szybko – zakomenderował, po czym sam zajął miejsce za kierownicą. Odpalił
silnik i z piskiem opon ruszył z placu.
-
Co się stało?
-
Gliny – odparł sucho pociskając pedał gazu.
Evelyn
otworzyła szeroko oczy i wcisnęła się w skórzany fotel. Nic nie mówiła. Przez
całą powrotną podróż w środku Mercedesa panowała martwa cisza. Nie pytała skąd
policja mogła wziąć informacje o tym, że poza miastem miały w ogóle nielegalne
rajdy. Kto mógłby w ogóle im o tym powiedzieć. Zerknęła na Travisa, który
delikatnie zaczął dociskać hamulec, gdy wjeżdżali do miasta.
Droga
do domu trwała krócej niż można było się spodziewać. A może wydawało jej się
tylko? W każdym bądź razie wiedziała, że chłopak chciał jak najszybciej zawieźć
ją do domu, gdzie była bezpieczna. Nie chciał by miała do czynienia z policją
tylko z jego własnej głupoty. A tym bardziej narażać jej na niebezpieczeństwo. Nie
chciała myśleć co zrobiłby jej ojciec, gdyby dowiedział się, że była na
nielegalnych wyścigach. A co najgorsze siedziała w rozpędzonym aucie, które
przecież w każdej chwili mogło wypaść poza tor. Co wtedy?
Wzdrygnęła
się lekko.
Spojrzała
przez szybę na biały, oświetlony dom.
-
Jesteśmy na miejscu. – Cichy, lekko zachrypły głos chłopaka przedarł ciszę. – Przepraszam,
że w ogóle cię tam zabrałem. Nie był to chyba najlepszy pomysł.
-
Nie żartuj. Było… ciekawie – zaśmiała się pod nosem. – Kiedy następne? –
spytała już bardziej w żartach niż na poważnie.
Zaśmiał
się.
-
Nie wiem, ale jak będę coś wiedział, dam ci znać. A, i nie zapomnij o
zatyczkach do uszu dla mnie. – Parsknął śmiechem na widok oburzonej dziewczyny.
-
Da się zrobić – zapewniła go. Odwróciła głowę w stronę drzwi i ułożyła dłoń na
klamce. – Dobranoc.
-
Dobranoc – odpowiedział pochylając się delikatnie nad jej filigranową osobą i
składając na jej rumianym policzku delikatny pocałunek.
Uśmiechnęła
się jedynie i wyszła z samochodu.
Wciąż
z delikatnym łukiem na twarzy, weszła do domu w głowie układając słowa, które
powie ojcu, gdy ten zapyta się gdzie była tak długo. Nie chciała go okłamywać, ale nie mogła
powiedzieć mu też prawdy.
_
I tak jak obiecałam, rozdział piąty zaraz po powrocie do Polski - i jest. :) Przyznam, że łatwo nie było, ale obiecałam. Dlatego też nie bijcie mnie za słabą końcówkę, ale pisałam ją na resztkach trzeźwego rozumowania w samolocie. Prócz niej reszta jest całkiem, całkiem. Chyba. :)
Następna część myślę, że pojawi się za tydzień. Chyba, że nagle wena mnie opuści i nie będę mogła dokończyć kolejnego odcinka. Ale mam nadzieję, że tak nie będzie. x
WOW . Aż zabrakło mi słów . Nie wiem co powiedzieć . <3
ReplyDeleteŚwietnie wszystko opisałaś aż szkoda było mi kończyć czytać . Mam nadzieję , że następny rozdział pojawi się już niebawem <3 Będę czekać niecierpliwie *___*
Poinformuj mnie --> nextlevelxd.blogspot.com
Zaskoczyłaś mnie tymi wyścigami, no nie powiem jest ciekawie :)
ReplyDeleteCzyli Evy skrycie myśli o Zayn'ie i oczywiście się tego wypiera? No tak przecież on ją tak irytuje, no ale kto oprze się jego czekoladowym tęczówkom? Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się akcja, co wyniknie ze znajomości Evelyn i Zayn'a, no i jaka jest w tym wszystkim rola Travisa :D
Rozdział świetnie napisany, podobał mi się opis adrenaliny i samych wyścigów. Brakowało odrobinę Malika, ale same wspomnienia były cudne *_*
Do następnego! :)
Powiem, ze mnie też zaskoczyłaś takim pomysłem;p ale faktycznie takie urozmaicenie;d bardzo mi się podoba;d
ReplyDeleteciekawie co powie ojcu?;p
Wróciłam na bloga z 5 rozdziałem! http://urealizbe.blogspot.com/
oraz założyłam nowe opowiadanie, na razie są tylko bohaterowie, ale mam nadzieję, że ci się spodobają;* http://grito-fuerte.blogspot.com/
na www.grito-fuerte.blogspot.com pojawił się już prolog;d zapraszam;* aa..i na www.hard-comes.blogspo.com też nowa notka;d
DeleteBłaaaagaaaaam - WIĘCEJ! i szybciej. To było genialne, aczkolwiek ja bym nie wsiadła.
ReplyDeleteO Joj , zaskoczyłaś mnie pomysłem z wyścigami. Kto by pomyślał ,że taki Travis może mieć aż tak głębokie zainteresowanie. no , no. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ^.^
ReplyDeleteNO dobra,w końcu wezmę się za skomentowanie tego rozdziału. Wybacz,że tak długo to trwało.Tak więc domyślałam się,że Travis coś ukrywa,ale takie coś! Totalnie mnie tym zaskoczyłaś! Wyścigi?! Nigdy,przenigdy bym na to nie wpadła. Wielki plus za nieprzewidywalność :D Co jak co,ale nie wsiadłabym do tego samochodu. Wielki szacunek za odwagę dla Evanlyn. Ale rozwaliło mnie to "Myślałaś ,że czwarte miejsce mnie zadowoli?" tym bardziej,że tak właśnie myślała,ale trzeba przyznać,że niezła strategia :D I te rozmowy z podświadomością - bomba! I jednak coś tam coś tam do Zayna :D Będzie ciekawie pomiędzy Travis'em a Zaynem :D Pozostaje mi czekać na następny rozdział :D
ReplyDeletePs. Może niech powie,że się uczyła xD W końcu jak Travis jej tak mówił to wierzyła :P
Ps2.Nowy na http://i-am-not-perfect-but-who-is.blogspot.com/ :D
Na blogu http://stories--about-1d.blogspot.com/ pojawiła się ankieta na konkurs "Opowiadanie miesiąca Wrzesień" Zgłosiłaś się i twój numerek w ankiecie to: 13 Namawiaj swoich czytelników do głosowania. Życzę ci powodzenia ;)
ReplyDelete+ Dodaj się do obserwatorów. ^.^
Abbie <3
Dlaczego ja nie dodałam jeszcze komentarza? ;o Przepraszam:) Przeczytałam jak dodałaś i byłam pewna, że skomentowałam. Jestem ciekawa co z wyniknie z tej znajomości z Travisem :) I czyżby nasza główna bohaterka właśnie zakochuje się w naszym Bad Boy'u ? Pozdrawiam i czekam na następny ;*
ReplyDelete[the-world-of-my-lifee.blogspot.com]
Ajć, wybacz, że to tyle trwało, ale dotarłam :D przeczytałam już wczoraj i pamiętam, że pierwsze o czym pomyślałam pod koniec rozdziału, to: Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego :D. Odskoczyłaś od zwyczajności, to moje zdanie. Pomysł z zabraniem g. bohaterki na tor, gdzie odbywają się nielegalne wyścigi, no no :D Jestem pod wrażeniem.
ReplyDeleteWspominałam już, jak bardzo mi się podoba to, jak wykreowałaś Zayna w Twoim opowiadaniu? Bad boy, pogrywający sobie z Evelyn. A jednak widać, że troszkę mu zależy i nieźle się nią interesuje. Hm, Travis wydaje się być OK, ale ja jakoś... No nie wiem, wolałabym, żeby ona spędzała więcej czasu z Malikiem :D Tak, zdecydowanie kibicuję Malikowi, na tle Travisa, wydaje się być nawet... nieco spokojniejszy? No, nieważne ^,^
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny!