Zapach świeżo
parzonej kawy, zielonej herbaty, gorącej czekolady, ciepłej jeszcze, szarlotki oraz
aromat słodkich olejków, w których zanurzone były bambusowe patyczki, dzięki
którym zapach roznosił się dokoła, wypełniał nieduże pomieszczenie. Już na
samym progu można było zanurzyć się w magicznej atmosferze panującej w kawiarni.
Zadowalać swoje zmysły nieziemskimi smakami i zapachami. Koić uszy delikatną
muzyką, a spojrzeniem błądząc po przedmiotach, które wydawały się być z całkiem
innej epoki.
Tego dnia nie
było tu zbyt wielu klientów. Dwie lub może nawet trzy pojedyncze osoby
siedziały przy niewielkich stolikach ciesząc podniebienie smakiem popołudniowej
kawy czy też herbaty , zajadając się czymś słodkim i przeglądając lokalną prasę.
Gdy brunet
otworzył przed Evelyn szklane drzwi, ta żwawym krokiem weszła do środka
zaciągając się ciepłym, przesiąkniętymi różnorodnymi aromatami, powietrzem.
Zmrużyła nikle powieki, uśmiechając się w duchu.
- Miejsce dla nas
również mam pozwolić ci wybrać? – Wzrok Travis’a błądził po całym
pomieszczeniu, które praktycznie wypełniały same wolne stoliki.
- Tam, pod
ścianą. – powiedziała, gestem jednej ręki wskazując na ów miejsce.
- Wedle życzenia.
– odpowiedział perliście się uśmiechając i delikatnym skinieniem pokazał, aby
dziewczyna poszła przodem. Evelyn przysiadła na jednym z drewnianych krzeseł znajdujących
się tuż pod ciemnozieloną ścianą, którą
ozdabiały zdjęcia Audrey Hepburn oraz innych, zapewne aktorek, z
tamtych czasów. Zauważyła, że były one nowym nabytkiem, gdyż wcześniej ścianę
przyozdabiały kolorowe i dość dziwne fotografie. Zawsze ciężko było stwierdzić
co na nich jest. Dziewczyna nie potrafiła puścić wodzy swojej fantazji jak
robiły to niektóre dzieci, z którymi spotykała się w kawiarni. W momencie gdy
brunetka przyglądała się nowym nabytkom, Travis poszedł złożyć zamówienie.
- Mieszkasz tu, w
Londynie? – Skierowała do Evelyn pytanie, gdy tylko zajął miejsce naprzeciwko
niej. Oparł swoje ręce o blat ciemnego, drewnianego stolika i utkwił swoje
orzechowe tęczówki w filigranowej postaci brązowowłosej dziewczyny.
- Dokładnie
jestem jego mieszkanką od około czterech godzin. Strasznie mi się tu nie podoba
i chciałabym wrócić do dawnego domu. –Wypowiadając ostatnie zdanie grymas niezadowolenia
wtargnął na jej cherubinową twarz. Westchnęła cicho, gdy tylko wspomnienia
sprzed kilku dni dały o sobie znać.
- Uwierz mi, że
to miasto nie jest takie złe jak może się wydawać. Znajdzie się tu kilka miejsc
godnych uwagi. Gdyby coś to bardzo chętnie wcielę się w postać przewodnika. –
powiedziawszy, chłopak puścił w kierunku swojej towarzyszki oczko, a na twarzy
pojawił się kolejny rozbrajający uśmiech. Dziewczyna zachichotała, pospiesznie
odpowiadając:
- Nie chcę się
narzucać, a poza tym.. – przerwała, gdy tuż przy stoliku pojawiła się postać długonogiej,
szczupłej blondynki, która ustawiła na niedużym blacie dwie mlecznobiałe
filiżanki wypełnione gorącą kawą.
- Pańskie
zamówienie. - Jej melodyjny ton głosu
wypełnił niewielką przestrzeń, a duże, intensywnie niebieskie oczy, ukryte za
czerwonymi okularami, skierowane były na postać chłopaka. Ten z delikatnym
uśmiechem podziękował, jednak ani na ułamek sekundy nie obdarzył kelnerki spojrzeniem.
Ta widząc niezainteresowanie drugą stroną skierowała swoje ruchy przepełnione
gracją, w stronę wysokiego kontuaru.
- Poza tym wydaje
mi się, że aby chcąc wcielić się w rolę przewodnika trzeba być wypoczętym. Bo
nigdy nie wiadomo czy osoba oprowadzająca nie zażyczy sobie wędrówki na drugą
stronę miasta. A wtedy będzie potrzebne odrobinę więcej siły. – powiedziawszy
uniosła ku górze, idealnie wymodelowane, łuki brwi. Jedną ręką sięgnęła do
swojej filiżanki. Uniosła ją na wysokość swoich malinowych warg, po czym upiła
jeden, niewielki łyk parującej cieczy.
- No tak. –
mruknął, po czym delikatnie palcami przetarł swoje oczy. – Uroki bycia
studentem. – zaśmiał się pod nosem, a w jego ślady poszła Evelyn. – I wydaje mi
się, że bez problemu mogę podołać temu zadaniu. – Spode łba spojrzał na
dziewczynę., a uśmiech pełen galanterii wpełzł na jego wargi.
-To się okaże.
Evelyn odwzajemniła
jego uprzejmy uśmiech, po czym po raz kolejny zanurzyła swoje wargi w
aromatycznej kawie.
- Przypominam, że
masz jeszcze godzinę. - Głos Anthony’ego rozbrzmiał zza masywnych, jasno
brązowych drzwi prowadzących do łazienki. Później już tylko usłyszała kroki na schodach. Zszedł
na dół.
Evelyn, od przeszło
trzydziestu minut siedziała oparta o mlecznobiałą ściankę wanny, która po
brzegi wypełniona była ciepłą wodą. Na jej powierzchni unosiła się obfita piana
mieniąca się kolorami fioletu, zieleni czy żółci, gdy spojrzało się na nią pod
odpowiednim kątem światła wpadającego do pomieszczenia. Zapach białej lilii i
orchidei mieszały się ze sobą, tworząc idealną parę. Odetchnęła lekko. Od
momentu gdy wyszła z kawiarni i na chodniku rozstała się z Travis’em, non stop
o nim myślała. Chłopak siedział w jej głowie i ani na moment nie dawał o sobie
zapomnieć. Jego oczy. Jego uśmiech. Jego zapach. Jego śmiech. Na samą myśl o
tych czterech rzeczach przyjemny, delikatny dreszcz przeszywał jej ciało, a
kąciki ust automatycznie wędrowały ku górze. Zastanawiała się jak za sprawą
tych kilku rzeczy udało mu się ją uwieść. Do tej pory ładne oczy, uśmiech czy
też osobność nie sprawiały, że Evelyn była zainteresowana chłopakiem. Że
chodziłaby za nim krok w krok by móc nim nacieszyć oczy. A może to właśnie w
ten sposób londyńscy faceci działali na dziewczyny? Może mieli w sobie odrobinę
magii, dzięki której przyciągali płeć przeciwną? Westchnęła cicho otwierając
oczy. W tym momencie musiała jednak odłożyć Travis’a na drugi koniec głowy, a
zając się Charlotte. Kim ona była? Czy faktycznie była t y l k o przyjaciółką
jej ojca? A może granice strefy przyjaźni zaczęły powoli uciekać w zapomniane? Właśnie
te pytania nurtowały ją najbardziej. Nie zadawała ich tacie, bo doskonale
wiedziała, że zaraz zacząłby wymyślać niestworzone historie. Zacząłby
zaprzeczać i zmieniać temat.
Pukanie przerwało
ciszę w łazience.
Evelyn powoli
wynurzyła się z wody i owinęła swoje mokre ciało miękkim pomarańczowym
ręcznikiem. W kolejnym z nich schowała swoje mokre włosy i zwinęła go w turban.
Zdając sobie sprawę z niewielkiej ilości pozostałego wolnego czasu przyspieszyła
tempo przygotowań. Po dokładnym osuszeniu się, rzuciła oba ręczniki na wiklinowy
kosz i sięgnęła po karminowy komplet bielizny. Założyła na siebie gładką, białą
koszulkę z krótkim rękawem i do tego granatową obcisłą spódniczkę, która
idealnie podkreślała jej dolną partię ciała. Następnie przystąpiła do
wysuszenia włosów. Gdy to zrobiła, przeczesała je drapieżnie palcami. Na koniec
zostawiła przygotowanie lekkiego makijażu. Po ostatnim muśnięciu swoich długich
rzęs tuszem, skierowała się do pokoju. Tam, całość swojego ubioru dopełniła
czarnymi butami na koturnie. Jeszcze tylko kilka kropel ulubionych perfum i
była gotowa na spotkanie z przyjaciółką taty.
- Cholera. – Ciche przekleństwo rozniosło się po
sypialni czterdziestoletniego mężczyzny, który stał przed podłużnym lustrem
mocując się z zawiązaniem krawatu. Evelyn widząc ów widok, zaśmiała się pod
nosem i potrząsnęła na boki głową. Powoli weszła do pokoju zajmując miejsce
obok ojca.
- Jestem ciekawa
jak do tej pory sobie z tym radziłeś. –
powiedziała z lekkim rozbawieniem, które pobrzmiewało w jej głosie. Przez cały
ten czas bacznie obserwując odbicie lustrzane Anthony’ego.
- Dzisiaj
wyjątkowo nic mi nie wychodzi. – mruknął bezradnie rozwiązując po raz kolejny krawat.
- Oczywiście. -
Popatrzyła na bezradnego ojca. – Poczekaj,
nie idziesz przecież do biura na ważne
spotkanie. – powiedziawszy ściągnęła z jego szyi jasną tasiemkę, rozpięła jeden
mały guzik od koszuli, poprawiła jeszcze kołnierzyk i podała ojcu marynarkę. –
Tak jest o wiele lepiej. Wierz mi. – Na koniec swojej pracy posłała
pokrzepiający uśmiech lustrzanemu tacie.
- Co ja bym bez
ciebie zrobił. – stwierdził i pochylił się na córką by delikatnie ucałować ją w
głowę. – Chodź, bo się spóźnimy. – powiedziawszy udał się na dół by wyprowadzić
samochód z garażu. Dziewczyna, natomiast, miała zamknąć dom. Gdy przekręciła
mały, srebrny kluczyk w drzwiach do jej uszu doleciał krzyk ojca.
- Evelyn,
mogłabyś jeszcze przynieść ten bukiet róż z wazonu w salonie i butelkę wina?
- O rany. –
mruknęła pod nosem przewracając teatralnie oczami. Ale co mogła na to poradzić.
Ponownie otworzyła dom i wartkim krokiem weszła do salonu. Był. Bukiet
składający się z kilku czerwono krwistych, rozłożonych róż. Były takie jakie
uwielbiała najbardziej. Wyciągnęła z przezroczystego wazonu kwiaty, złapała
butelkę drogiego, czerwonego wina, po czym szybko opuściła dom.
- Powiedź mi
chociaż ich imiona i wiek. Proszę, proszę, proszę. – Błagania Evelyn wypełniały
wnętrze czarnego mercedesa, na które jedynie głośny śmiech był odpowiedzią. –
Nie bądź taki!
- Viviene ma 17
lat, a Harry 18. I wydaje mi się, że w najbliższym czasie będą marne szanse na
poznanie tego chłopaka.
- Dlaczego? –
spytała zaskoczona słowami taty.
- Jestem pewien,
że Viviene ci wszystko wytłumaczy gdy dotrzemy na miejsce i lepiej się poznacie.
- Oh. – To
jedynie wyrwało się z pomiędzy czerwonych warg brunetki. Resztę drogi
przesiedziała w ciszy przyglądając się przechodniom. Gdy samochód zatrzymał się
przed smolistą bramą, za którą kilka metrów dalej stał niewielki biały domek,
poczuła dziwny uścisk w żołądku. Z jednej strony bardzo chciała poznać tą
kobietę, jednak z drugiej nie miała ochoty nigdzie iść. Najchętniej zaszyłaby
się na tylnym siedzeniu auta i poczekała na koniec dzisiejszego spotkania.
Tępym spojrzeniem wpatrywała się w posesję Charlotte.
- Idziesz?
- Nie wypada
raczej tu zostać. – stwierdziła spoglądając na ojca.
- Masz rację, nie
bardzo.
Evelyn wysiadła z
pojazdu i przeszła przez furtkę, którą otworzył jej Anthony. Oboje równym krokiem
podeszli do drzwi. Mężczyzna nacisnął dzwonek znajdujący się z boku wejścia, a
chwilę później drzwi otworzyły się i stanęła w nich średniej wysokości kobieta.
Jej krótkie, ciemno brązowe włosy opadały wzdłuż twarzy. Duże, brązowe oczy
świdrowały przybyłych gości. Właśnie na ich widok perlisty uśmiech wymalował
się na jej kształtnych wargach muśniętych czerwoną szminką. Ubrana była w
sukienkę w odcieniu kości słoniowej, która sięgała jej do kolan. Na nogach
widniały buty w tym samym kolorze co dzisiejsze ubranie. Mężczyzna w garniturze
zrobił pierwszy krok w kierunku ciemnowłosej kobiety. Przywitali się serdecznym
uściskiem i buziakiem w policzek. Następnie wręczył jej prezenty, o których
jeszcze kilka minut temu o mało nie zapomniał.
- Dzień dobry. –
Niepewność i lekki strach wyraźnie pobrzmiewały w jej glosie.
- Witaj. Ty
zapewne jesteś Evelyn. – powiedziała robiąc kilka kroków w stronę dziewczyny,
po czym oplatając jej drobne ciało swoimi ramionami. – Twój tata dużo mi o
tobie opowiadał. Oczywiście same superlatywy.
- Tata lubi
wyolbrzymiać niektóre rzeczy. – dodała szybko, spoglądając na rodzica i
próbując się wydostać z mocnego uścisku przyjaciółki taty. Gdy w końcu udało
jej się to, oboje zostali zaproszeni do salonu. Trzeba było przyznać, że jak na
tak niewielki dom, salon wydawał się olbrzymi. Jasne ściany nie miały żadnych
ozdób, no może z wyjątkiem brązowego zegara wiszącego nad kominkiem, który
znajdował się w rogu. Na jednym z czarnych, skórzanych foteli wylegiwał się
czarny kot. Gdyby nie to, że leżał on na kolorowym magazynie, dziewczyna
mogłaby przysiądź, że nic na nim nie ma. Odgłosy schodzenia po schodach,
przerwały dziewczynie oglądania pomieszczenia do końca. Odwróciła się w stronę
wejścia i zobaczyła jak do salonu wbiega niska, drobna blondynka. Jej jasne
włosy upięte były w niedbałego koka. Ubrana była w luźną szarą bluzkę ,
chabrowe spodnie i białe tenisówki. Jej rumianą twarzyczkę przyozdabiał szeroki
uśmiech, który był identyczny jak u Charlotte. Było to jedyne podobieństwo,
które na pierwszy rzut oka zauważyła Evelyn. Blondynka skocznym krokiem
podeszła do Anthony’ego witając się z nim.
- Cześć. Jestem
Viviene, a ty zapewne jesteś Evelyn. Jej, tak się cieszę, że mogę cię poznać.
Kiedy mama powiedziała mi, że ty i Anthony będzie u nas na kolacji, to nie masz
pojęcia jak nie mogłam się doczekać. – Viv zaczęła nadawać jak katarynka
ściskając dłoń brunetki w swojej i delikatnie nią potrząsając przez cały czas gdy mówiła. Cała zaistniała
sytuacja zaczęła śmieszyć Evelyn.
- Viv, kochanie, pomóż
mi w kuchni. – Charlotte podeszła do córki kładąc jej swoje zadbane dłonie na
ramiona i lekko ciągnąc w kierunku kuchni. – A wy, proszę, siadajcie do stołu. –
dodała, po czym razem z córką zniknęła w kuchni.
Brunetka kiwając
subtelnie głową na boki zaśmiała się pod nosem i zajęła miejsce na jednym z jasnych
krzeseł.
W trakcie
lekkiego posiłku, przy stole nie obyło się bez rozmów. Oczywiście większość
tematów dotyczyła Evelyn. Jej zainteresowań, szkoły, studiów i dalszych planów
oraz tego jak podoba jej się miasto. W trakcie odpowiadania na niemalże tysięczne pytanie, dziewczyna miała wrażenie, że z informacji, które udzieliła
bez problemu można byłoby napisać książkę.
Gdy Viviene
wstała od stołu oznajmiając, że posprząta, Evelyn poszła w jej ślady. Obie
zaczęły znosić puste naczynia i wkładać je kolejno do zmywarki. Po uporaniu się
ze sprzątaniem, blondynka zaprowadziła swojego gościa do pokoju, znajdującego
się na poddaszu domu. Pomieszczenie było duże, ale dzięki fiołkowym ścianom
było bardzo przytulne. Nawet gdy przez pokój przedzierał się mrok, który
pojawił się tu zapewne po naciągnięciu na niewielkie okna, ciemnofioletowych
rolet.
- Rozgość się. –
powiedziała Viviene obnażając swoje mlecznobiałe zęby w szerokim uśmiechu. Brunetka
skinęła głową, po czym przysiadła na skraju łóżka układając dłonie na miękkim,
kocu z motywem ubarwienia zebry. Wzrokiem lustrowała cały pokój, do momentu gdy
nie spoczął on na korkowej tablicy, która po brzegi wypełniona była zdjęciami.
- To twój brat? –
zapytała, wskazując na fotografię blondwłosej dziewczyny i wysokiego chłopaka
znajdującego się tuż obok niej. Brązowe kręcone włosy, zielone oczy i ten sam
uśmiech, który dany jej było zobaczyć już u blondynki czy Charlotte.
- Tak, to Harry. Poznasz
go jak tylko wróci z trasy. Zresztą jak i pewnie całą resztę zespołu, to będzie
nieuniknione.
- Trasy? Resztę
zespołu? – Evelyn, z lekkim zdziwieniem wymalowanym na twarzy, powtórzyła słowa
niebieskookiej dziewczyny jak echo.
- No.. tak. One
Direction. Nic ci to nie mówi?- W tym momencie ogromne zdziwienie wpełzło na
twarz Viviene.
- Wybacz, ale
nie. – Evelyn spojrzała na towarzyszkę, której oczy powiększyły się o dobrych
kilka rozmiarów, a usta z szoku były nieco rozchylone. Blondynka zamrugała
kilkakrotnie powiekami kiwając głową.
- Żartujesz
sobie, prawda? To.. to tylko taki głupi żart?
Brunetka zaśmiała
się cicho.
- Nie, Viviene,
ja nie żartuję. Nie wiem o kogo ci chodzi w tym momencie. Nie wiem kim są One
Direction czy jak im tam. Naprawdę.
- Chłopaki mi nie
uwierzą jak im to powiem. – rzuciła cały czas nie mogąc uwierzyć, że Evelyn nie
wiedziała kim był jej brat. Kim było One Direction. – W takim razie muszę cię
trochę podszkolić. – Kolejny perlisty uśmiech tego wieczoru rozjaśnił jej
twarz. Następnie żwawo pokonała odległość dzielącą ją od łóżka, na które
wskoczyła i usiadła po turecku przodem do brunetki. – A teraz masz uważnie
słuchać. Jasne?
- Jak słońce. –
odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie i przygotowując się na przyswojenie
masy informacji.
_
Mecz się skończył, więc teraz na spokojnie mogę dodać kolejny rozdział. Żywię choć odrobinę nadziei, że się podobało, i że nie zanudziliście się podczas czytania. Jeśli tak, to wybaczcie najmocniej. Poza tym dziękuję za wszystkie miłe komentarze, które motywują mnie do dalszego pisania. :)
Szczerze mówiąc to obawiałam się, że w twoim opowiadaniu zabraknie One Direction, ale zaciekawiło mnie :) Podoba mi się, ze spotkanie z Chłopakami nie będzie dziełem przypadku, tak jak w większosci opowiadań dziewczyna wpada na Harrego na ulicy i od razu Big Love. I ogólnie Genialnie to napisałaś :D No i czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;)
ReplyDelete[http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/]
Boskie ;o Kobieto, masz talent ; )
ReplyDeleteCiekawie piszesz, opisy są bardzo wyszukane, wcale nie nudne ; )
Proszę, informuj mnie o nowych rozdziałach:
[http://imaginy-one-direction-fans.blogspot.com/]
Świetne;d Kolejny cudny, wpsaniały rozdział^^ nie moge doczekac sie następnego;p Wczoraj oglądałam tylko mecz Niemcy-Portugalia i musze przyznac, że troche rozczarowała mnie Portugalia;< No ale mam nadzieję, że sobie odbija z Holandią i Danią;d a Gomez strzelił im piękną bramke ^^ xD
ReplyDeleteWitam, na moim blogu kolejny rozdział :) Mam nadzieję ,że się spodoba. Pozdrawiam Emily <3 http://lookingforlifewithoutemotions.blogspot.com/
ReplyDeleteBoski blog <3 Zapraszam do mnie : letmeloveyouzayn.blogspot.com
ReplyDeleteObserwujemy ??
U mnie nn zapraszam;*
ReplyDeleteMoże i masz racje do do dalszej nauki;p Mi co prawda zostały jeszcze 2 lata więc mam jeszcze troszkę czasu;d Własnie oglądam mecz Hiszpania-Włochy i jak na razie jest podobny do wczorajszego Niemcy-Portugalia. Teraz czekam aż w końcu Hiszpanie strzelą bramkę. Przed chwilą myślałam, że Włosi strzelą bramkę, prawie sam na sam był z Casillasem...Obym się tylko nie rozczarowała Mistrzami Świata...hehe xD
ReplyDeleteGenialnie ,bardzo podoba mi się twój blog , zapraszam do mnie ;*
ReplyDeleteSuper. Uwielbiam twój styl pisania. rodział super. Czekam na nn;)
ReplyDeletePo raz kolejny muszę napisać,że w fantastyczny sposób opisujesz otoczenie i uczucia. Spotkanie z Travis'em bardzo mi się podobało,chociaż nic szczególnego się nie działo. Jak dla mnie coś między nimi jest i można było się zorientować po tym jak Evelyn myślała o nim ;D Jestem bardzo ciekawa wątku miłosnego w tym opowiadaniu. Charlotte wydaje się być miłą kobietą,ale myślę,że lepiej ją poznamy przy dalszych spotkaniach. Chciałabym zobaczyć minę Viv gdy dowiedziała się ,że Evelyn nie kojarzy One Direction musiała być bezcenna ;D Vivienne wydaje mi się być pozytywnie zakręconą optymistką,która lubi dużo mówić. Czekam na rozwój akcji w tym ,muszę to przyznać,jednym z najlepszych opowiadań jakie czytałam ;D
ReplyDeletehttp://i-am-not-perfect-but-who-is.blogspot.com/
Nowy rozdział na http://i-am-not-perfect-but-who-is.blogspot.com/ ;D Zapraszam ;D
ReplyDeleteWitaj na moim blogu kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się spodoba chodź sama uważam, że mi nie wyszedł -> http://lookingforlifewithoutemotions.blogspot.com/ pozdrawiam Emily <3
ReplyDeleteSuper rozdział *-*
ReplyDeleteZapraszam do siebie na 6 rozdział ;*
the-world-of-my-lifee.blogspot.com
zapraszam na mojego bloga! jest już V rozdział! Zapraszam do komentowania, i obserowania mojego bloga! - Blanca xx
ReplyDeleteświetny blog :D Naprawdę bardzo miło się go czyta i bardzo mnie zaciekawił :D Rozdział wyszedł ci super , pojawił się również temat One Direction z czego się bardzo ucieszyłam :) Nie mogę się doczekać aż chłopaki pojawią się w opowiadaniu no i kolejnego rozdziału oczywiście :D
ReplyDeleteJuż patrzyłam kilka razy bo chciałam się odwdzięczyć za zaobserwowanie ale nigdzie nie widze.. Mogłabyś mnie olśnić ??
ReplyDeleteczekam na trzeci *.* a ogólnie, to świetny blog! :D wpadnij do mnie *: obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :) masz twittera? follow? @viktoriapoland :)
ReplyDeleteTego gadżetu co pisze "obserwuj" , bo nie wiem ja u cb zaobserwować bo tego gadżetu nigdzie nie widzę .. ;/
ReplyDeleteTo ja neo xdd jak coś
Deletekiedy kolejny rozdział? nie mogę sie doczekać :)
ReplyDeleteWchodzę i wchodzę, a tu trzeciego nadal nie ma .. :C
ReplyDeleteA tymczasem u mnie już 7 rozdział. Co do Fabiana, to nie wiem co z nim zrobić, ale obiecuję, że już niedługo wyjaśni się, co z nim będzie . :3
z przyjemnością zapraszam na trzeci rozdział, który pojawił się na http://wanna-feel-your-love.blog.onet.pl/ (:
ReplyDeleteU mnie pojawił się nowy wpis;d zapraszam;*
ReplyDelete